Biec życie z autyzmem

Podziel się artykułem!

Przy oka­zji moje­go bie­gu na 10 km, któ­ry towa­rzy­szył mara­to­no­wi, swój pół­ma­ra­ton poko­ny­wa­ły oso­by na tzw. handbike’ach czy­li rowe­rach napę­dza­nych ruchem rąk. To oni star­to­wa­li jako pierw­si. Nigdy tego nie zapo­mnę. Sku­pio­na cze­ka­łam na swój start peł­na obaw, czy dam radę, czy nie „spuch­nę”, czy gło­wa wytrzy­ma, wszak to mój pierw­szy bieg, zale­ża­ło mi, żeby go przebiec.

I nagle oni. Nie­peł­no­spraw­ni jadą­cy na rowe­rach ręcz­nych.
Wszel­kie moje oba­wy pry­snę­ły jak bań­ka mydla­na, wręcz było mi wstyd za sie­bie z powo­du miał­ko­ści, na któ­rą sobie pozwo­li­łam. Oto oni, nie mają­cy takiej moż­li­wo­ści poru­sza­nia się jak ja, peda­łu­ją, czę­sto z wyra­zem ogrom­ne­go wysił­ku na twa­rzy, wie­dząc, że przed nimi do prze­je­cha­nia 20 km. Być może są peł­ni obaw, czy podo­ła­ją, jed­nak podej­mu­ją wyzwa­nie i na mia­rę swo­ich moż­li­wo­ści dają z sie­bie tyle, ile mogą dać na dany moment.
Jakie­go cha­rak­te­ru to wyma­ga?
Jakiej nie­złom­no­ści i wia­ry w sie­bie oraz we wspar­cie Wszechświata?

Ktoś gdzieś kie­dyś powie­dział, że w igrzy­skach olim­pij­skich nie cho­dzi o rywa­li­za­cję. Cho­dzi o kucie cha­rak­te­ru. Cho­dzi o hart ducha.

Nawet jeśli nie bie­gasz czy nie upra­wiasz inne­go spor­tu, i tak jesteś mara­toń­czy­kiem. I tak jesteś olim­pij­czy­kiem. Dlaczego?

Bo Two­ja sytu­acja życio­wa, to, że jesteś rodzi­cem dziec­ka z auty­zmem, to taka kuź­nia cha­rak­te­ru, że trud­no o lep­szą.
Nie­mal każ­de­go dnia dopa­da Cię zmę­cze­nie. Raz na jakiś czas poja­wia­ją się kry­zy­sy, zasta­na­wiasz się, nawet, czy trud­ny czas kie­dy­kol­wiek minie. Ogar­nia Cię zwąt­pie­nie, czy dasz radę biec dalej. Myślisz, co by się sta­ło, gdy­byś prze­sta­ła biec. Ale masz też takie dni, kie­dy wszyst­ko idzie jak po maśle. Gład­ko, z łatwo­ścią. Kie­dy reali­zu­jesz to, co zapla­no­wa­łaś i jesz­cze zosta­je chwi­la do wypeł­nie­nia przy­jem­no­ścią. Kie­dy cie­szysz się swo­im życiem i myślisz sobie, że nie mogło­by być lepiej.

Dobrze jest pamię­tać, że te wszyst­kie sta­ny, wszyst­kie „pory roku” to natu­ral­na część pro­ce­su.
Bywa­ją dni, że bieg idzie jak z płat­ka, czu­jesz się lek­ko, bie­gniesz szyb­ko i zachwy­casz się, jak to dobrze czuć tak moc­no sie­bie i wiatr na twa­rzy i we wło­sach. Masz nie­od­par­te wra­że­nie, że wszyst­kie­mu dasz radę, wiesz, że jesteś w świet­nej for­mie i jaka by ta tra­sa nie była, będzie dobrze.

Innym razem od począt­ku jest nijak. Ani dobrze, ani nie­do­brze. Bie­gniesz, bo bie­gniesz. Tro­chę z przy­zwy­cza­je­nia, tro­chę siłą roz­pę­du. Nie do koń­ca wiesz jak, ale jakoś uda­je się biec.

Kie­dy indziej jesz­cze idzie jak po gru­dzie. Masz wra­że­nie, jak­byś nagle waży­ła tysiąc razy wię­cej, każ­dy krok jest nie­wia­ry­god­nie cięż­ki do zro­bie­nia a kilo­me­try dłu­żą się w nie­skoń­czo­ność. Zasta­na­wiasz się, czy w ogó­le jest sens biec. Cza­sem nie masz siły w trak­cie i musisz moc­no zwol­nić, przejść do cho­du a nawet się zatrzymać.

Kry­zys w cza­sie bie­gu jest czymś natu­ral­nym. U jed­nych poja­wia się wcze­śniej u innych póź­niej. Cza­sem są okre­sy tak wyso­kiej for­my, że zapo­mi­nasz o ich ist­nie­niu.
Wiesz jed­nak jed­no – kry­zys jest czę­ścią pro­ce­su. A co waż­ne, każ­dy kry­zys kie­dyś mija.
Pozwól więc sobie go doświad­czyć, gdy przy­cho­dzi. Zauważ go, uznaj, zgódź się na nie­go. I tak jest w danym momen­cie. Pobądź w nim chwi­lę. Kry­zys ma to do sie­bie, że jak „widzi”, że mimo że Cię dopadł, bie­gniesz dalej, „decy­du­je się” odejść a Ty znów możesz biec z lekkością.

Tak jak pory roku, tak jak przy­pły­wy i odpły­wy, tak jak bieg na okre­ślo­ny dystans, nasze życie cechu­je pew­na cyklicz­ność. Kie­dy żyjesz pod jed­nym dachem z oso­bą z auty­zmem doświad­czasz tego jesz­cze bar­dziej, moc­niej, peł­niej. I tak jak pory roku się zmie­nia­ją, nie pyta­jąc nas o zda­nie, czy może chcie­li­by­śmy, żeby lato trwa­ło dłu­żej, tak róż­ne okre­sy w funk­cjo­no­wa­niu Two­je­go dziec­ka mają swój czas i miej­sce. Swój czas mają tak­że przy­pły­wy i odpły­wy jeśli cho­dzi o Twój dobro­stan. I to jest w porząd­ku. To jest natu­ral­ne. Tak po pro­stu jest.

Naucz się tej cyklicz­no­ści, zgódź się na to, że wystę­pu­je, mimo że nie pyta Cię o zda­nie i trwaj w swo­im bie­gu. Kie­dy potrze­bu­jesz zwol­nić, zrób to, kie­dy masz siłę dać z sie­bie wię­cej, też to zrób. I zawsze pamię­taj o tym, że nie war­to tra­cić cza­su na pre­ten­sje do dro­gi, że jest pod górę.

Zasób 5

W Drodze... – by z autyzmem żyło się łatwiej

W Drodze… to mój bezpłatny newsletter, który wydaję od wielu lat i który stworzyłam, by Cię inspirować, podtrzymywać na duchu, skłaniać do zadawania pytań i szukania na nie odpowiedzi. Dzielę się w nim swoim doświadczeniem, swoimi obserwacjami i przemyśleniami dotyczącymi życia z autyzmem w tle. Informuję w nim także, co u mnie słychać, co zgłębiam, czego się uczę, czego uczę innych, więc jak chcesz być na bieżąco, zapisz się na mój newsletter* a w zamian zyskasz dostęp do dwóch seminariów, które dla Ciebie nagrałam.