Co woda ma wspólnego z autyzmem?

Podziel się artykułem!

Woda to mój uko­cha­ny żywioł. W niej czu­ję się naj­le­piej. Kocham ją, daje mi kom­fort, daje mi kon­takt z moim cia­łem a wej­ście pod nią spra­wia, że sły­szę jedy­nie swo­je myśli. W naj­lep­szym ukła­dzie nie sły­szę nic, jedy­nie jestem. Woda poma­ga mi róż­ne rze­czy widzieć lepiej, lepiej je rozu­mieć i tak też jest, jeśli cho­dzi o autyzm. Dla mnie autyzm to woda, a pra­ca z czło­wie­kiem z auty­zmem to pływanie.

Kie­dy obcu­jesz z wodą, musisz przy­jąć do wia­do­mo­ści, że jest więk­sza od Cie­bie. Uznać jej potę­gę i oddać jej pokłon. To coś, nad czym nie masz abso­lut­nie żad­nej wła­dzy i jedy­ne, co Ci pozo­sta­je, to sku­pić się na tym, by ją zro­zu­mieć, poznać jej pra­wa, jak naj­le­piej się jej nauczyć. Możesz się prze­ciw­ko niej bun­to­wać, że tak cięż­ko się pły­nie, że Ci prze­szka­dza zamiast poma­gać, że odbie­ra Ci siły, ale wody to nie wzru­sza. Ona robi swo­je. Pra­wa fizy­ki nie­zmien­nie obo­wią­zu­ją i Twój sprze­ciw zna­czy tyle, co zeszło­rocz­ny śnieg.
Stań twa­rzą w twarz z auty­zmem Two­je­go dziec­ka*/​ ucznia i uznaj, że jest potęż­niej­szy niż Ty. Pokłoń się przed tą potę­gą, a następ­nie krok po kro­ku oswa­jaj, zgłę­biaj, pozna­waj, ucz się obo­wią­zu­ją­cych zasad, ucz się czło­wie­ka, któ­re­go masz przed sobą. Nie trać cza­su na kłó­ce­nie się o autyzm, bo, napraw­dę, nic to nie zmie­ni, a stra­cisz mnó­stwo ener­gii, któ­rą lepiej spo­żyt­ko­wać na poznanie.

Kie­dy uczysz się pły­wać, potrzeb­ne Ci wytrwa­łość i poko­ra. Choć­byś, nie wiem jak, się sta­ra­ła i jak bar­dzo chcia­ła, swo­je musisz wypły­wać. Nie wystar­czy się poprzy­glą­dać dobrym pły­wa­kom i prze­czy­tać kil­ka ksią­żek, trze­ba wsko­czyć do wody i pły­wać, pły­wać i pły­wać. Samo się nie zro­bi. Kie­dy pra­cu­jesz nad jakimś ele­men­tem w swo­im pły­wa­niu, wiesz, że zaj­mie Ci to tro­chę cza­su i Twój zakres wpły­wu jest tu ogra­ni­czo­ny. Dużo zale­ży nie tyl­ko od Two­jej sys­te­ma­tycz­no­ści, ale tak­że łatwo­ści w cie­le, jak dobrze czu­jesz wodę, od trud­no­ści tego, nad czym pra­cu­jesz. Swo­je to zaj­mie, choć­by nie wiem co i zaj­mie tyle, ile ma zająć. Cza­sem inwe­stu­jesz w popra­wę jakie­goś aspek­tu, pra­cu­jesz, pra­cu­jesz, pra­cu­jesz i masz wra­że­nie, że ani kro­ku nie posu­wasz się naprzód. Nie rezy­gnuj. Nie­je­den raz dłu­go nie będziesz widzieć efek­tu swych ćwi­czeń, ale to nie zna­czy, że nie ma pro­gre­su. Przy­cho­dzi dzień i nagle „zaska­ku­jesz” i to jest wła­śnie potę­ga wytrwa­ło­ści i poko­ry.
Kie­dy pra­cu­jesz ze swo­im dzieckiem/​uczniem, potrze­bu­jesz poko­ry. Poko­ry, któ­ra poma­ga Ci każ­de­go dnia od nowa podej­mo­wać trud. Poko­ry, któ­ra pozwa­la Ci wytrwać, kie­dy nie idzie. Poko­ry, któ­ra nie­sie zro­zu­mie­nie, że spra­wy zaj­mu­ją czas. Ścież­kę w mózgu trze­ba wydep­tać, a dzie­je się to przez tysią­ce powtó­rzeń danej umie­jęt­no­ści w roz­ma­itych kon­tek­stach. Nie da się tego zro­bić w jeden dzień. Cza­sem będzie Ci się zda­wa­ło, że dzia­ła­nia nie przy­no­szą rezul­ta­tu, ale wytrwa­łość przy­nie­sie nagro­dę – kom­pe­ten­cja, nad któ­rą pra­cu­je­cie, się ujawni.

Poko­ra ozna­cza też, że to, czy Ci się chce, czy nie chce, nie jest naj­waż­niej­sze. Ponoć ame­ry­kań­scy pły­wa­cy mawia­ją, że czu­cie jest prze­re­kla­mo­wa­ne. Po pro­stu masz wejść do wody i zro­bić swo­je sto pro­cent. Nie ma, że boli. Jest zada­nie do zro­bie­nia. Pew­nie, że Two­je sto pro­cent dziś może sta­no­wić zale­d­wie jed­ną dzie­sią­tą tego, co było wczo­raj, ale Ty wiesz, że dajesz z sie­bie tyle, ile możesz.
Każ­dy z nas ma róż­ne dni. I Ty, i Two­je dziecko/​uczeń. Nie zmie­nia to fak­tu, że nadal możesz dać, a tym samym wziąć. Dać, tyle, ile masz do dania dziś. Cza­sem wyda­je Ci się, że nie masz nic, ale w tym nic, zawsze jest coś, choć­by to, że będziesz obok. Zrób tyle, ile jesteś w sta­nie, ale zrób. Utrzy­ma­nie ryt­mu i nawy­ku dzia­ła­nia jest waż­ne i pomoc­ne w pro­ce­sie ucze­nia się. Nie ma sen­su przej­mo­wać się, że dzi­siaj było do bani. Było, jak było, nie­mniej Ty wiesz, że na tyle wła­śnie dzi­siaj było Cię stać.

W wodzie potrzeb­na jest kon­cen­tra­cja i zaan­ga­żo­wa­nie. Ich brak dużo kosz­tu­je. Roz­pro­sze­nie uwa­gi i już tra­cisz płyn­ność ruchu, a woda prze­sta­je Cię nieść. Skup się, poczuj wodę, wyczuj moment i wte­dy pocią­gnij. Nie dzia­łaj na oślep, niech fizy­ka dzia­ła na Two­ją korzyść. W wodzie liczy się tyl­ko TERAZ i tyl­ko na TERAZ masz wpływ. Jeśli TERAZ wyko­rzy­stasz opty­mal­nie, za chwi­lę będziesz w zupeł­nie innym miej­scu. Skup się na jed­nej rze­czy, nie pró­buj wypra­co­wać wszyst­kie­go naraz. Jeden krok w danym cza­sie. Zwol­nij, żeby przy­spie­szyć.
Bądź z czło­wie­kiem z auty­zmem w TERAZ. Skup się. Myśl tyl­ko o tym, co teraz robi­cie. Nie wybie­gaj w przy­szłość, bo ona jesz­cze nie nade­szła. Czę­sto oto­cze­nie ma pre­ten­sje do ludzi w spek­trum, że nie są w kon­tak­cie. Pamię­taj, że masz do czy­nie­nia ze spe­cja­li­sta­mi w roz­k­mi­nia­niu Two­je­go sta­nu. Nie jesteś obec­na, natych­miast dosta­niesz infor­ma­cję zwrot­ną w posta­ci dzia­ła­nia tego, z kim pra­cu­jesz, z kim jesteś. Chcesz zaan­ga­żo­wa­nia, naj­pierw zaan­ga­żuj się Ty. Skup się.

Roz­luź­nij się. Woda nie lubi sztyw­nia­ków. Jesteś spię­ta – woda Ci to poka­że i nie będzie z Tobą współ­pra­co­wać. Puść i odpuść pró­by kon­tro­lo­wa­nia jej. W roz­luź­nie­niu zro­bisz o wie­le wię­cej.
Będąc w spię­ciu, nie zdzia­łasz za wie­le w kon­tak­cie z czło­wie­kiem z auty­zmem. Natych­miast Cię wyczu­je i po zawo­dach. Roz­luź­nij się. Znajdź kom­fort w cie­le i umy­śle, a odkry­jesz wspól­ną płasz­czy­znę. Auty­sta jest tak spię­ty przez więk­szą część swo­je­go życia, że Two­je spię­cie do nicze­go mu nie jest potrzeb­ne. Ode­tchnij głę­bo­ko, polu­zuj cugle, a doświad­czysz przy­jem­no­ści ze wspól­ne­go bycia.

To, że wyszło Ci pocią­gnię­cie ręką, kop­nię­cie czy inny ruch cia­łem, wca­le nie ozna­cza, że zawsze tak będzie. Nie przy­wią­zuj się. Już przy kolej­nym razie może się oka­zać, że to, co było Two­im udzia­łem przed chwi­lą, wła­śnie znik­nę­ło. Pew­nie poja­wi się zno­wu, może zacznie zja­wiać się czę­ściej, ale być może dłu­go jesz­cze na to faj­ne odczu­cie przyj­dzie Ci pocze­kać.
Kie­dy pra­cu­jesz z dzieckiem/​uczniem też czę­sto bywa­ją momen­ty, że coś robi, pięk­nie idzie. Nie przy­wią­zuj się. Idzie – zna­ko­mi­cie. Za chwi­lę może nie iść. Przy­wią­zy­wa­nie się do ocze­ki­wań zawsze gubi. Pra­cuj i cze­kaj – może to, nad czym pra­cu­je­cie, poja­wi się znowu.

Do pły­wa­nia, podob­nie jak do pra­cy z czło­wie­kiem z auty­zmem potrzeb­na Ci jest nie­za­chwia­na pew­ność, że to, co robisz ma sens oraz pra­ca, któ­rą wkła­dasz każ­de­go dnia. Talent pły­wac­ki bez pra­cy nic nie zna­czy. To sys­te­ma­tycz­ne dzia­ła­nie kształ­tu­je cha­rak­ter i przy­no­si umie­jęt­no­ści. Podob­nie, możesz spo­tkać auty­stę z mega mózgiem, któ­re­go moż­li­wo­ści nigdy nie wyko­rzy­stu­je, a jakość jego życia pozo­sta­wia wie­le do życze­nia, jak i czło­wie­ka z mniej­szym wyj­ścio­wym poten­cja­łem, któ­ry cał­kiem faj­nie sobie radzi, bo róż­nych rze­czy się nauczył, bo wło­żył w sie­bie pra­cę i pra­ca zosta­ła wło­żo­na w niego.

Nie nauczysz się pły­wać bez dobre­go tre­ne­ra. Potrze­bu­jesz kogoś, komu zaufasz, że wie, co robi. Przy kim będziesz czuć się bez­piecz­nie. Kogoś, kto będzie obok w momen­tach Two­je­go trium­fu, ale też kie­dy Cię trze­ba będzie zbie­rać do kupy. Kogoś, kto powie Ci dobre sło­wo, któ­re tak cie­szy, ale też kop­nie w tyłek, jak się będziesz obi­jać. Dobry tre­ner wie­rzy w swo­je­go zawod­ni­ka i wie, jak mu usta­wić poprzecz­kę. Nie za wyso­ko i nie za nisko. W sam raz. Od tego zale­ży pro­gres.
Ty jesteś tre­ne­rem dla swo­je­go dziecka/​ucznia z auty­zmem. Uczysz, pro­wa­dzisz, wyzna­czasz cele, usta­wiasz poprzecz­kę, tłu­ma­czysz sens kon­kret­ne­go dzia­ła­nia, pozwa­lasz współ­de­cy­do­wać. Ale Ty też potrze­bu­jesz takie­go tre­ne­ra. Nie zawsze jest o to łatwo. Cza­sem to Ty musisz nim być dla sie­bie. Bądź mądrym tre­ne­rem. Łagod­nym i nie­ugię­tym zara­zem. Wie­dzą­cym, kie­dy dać odpust, a kie­dy przy­ci­snąć. Rozu­mie­ją­cym swo­je­go zawod­ni­ka. Rozu­mie­ją­cym Ciebie.

Żeby dobrze pły­wać, nie wystar­czy pły­wać. Potrzeb­na jest rege­ne­ra­cja. Tre­ning to cięż­ka pra­ca dla orga­ni­zmu, po któ­rej musi odpo­cząć. Nie jest sztu­ką się zaje­chać, tyle że wte­dy raczej za wie­le nie nawal­czysz.
Kie­dy pra­cu­jesz ze swo­im dzieckiem/​uczniem, czę­sto to, cze­go uczysz, sta­no­wi dla nie­go naj­więk­szy wysi­łek. Układ ner­wo­wy ma ogra­ni­czo­ną pojem­ność i potrze­bu­je odpo­czyn­ku, a Ty to musisz zapla­no­wać. Waż i ana­li­zuj dzia­ła­nia, któ­re podej­mu­jesz, by wspie­rać czło­wie­ka z auty­zmem. Masz do czy­nie­nia ze skraj­nie wraż­li­wym ukła­dem ner­wo­wym, któ­ry bar­dzo łatwo ule­ga prze­cią­że­niu. Nie daj się zwieść, że im wię­cej tym lepiej. Pra­ca, a po niej duuuużo odpo­czyn­ku. To efek­tyw­ny układ.

Poko­chaj błę­dy. Świę­tuj je, ana­li­zuj, ciesz się nimi. Wszak dzię­ki nim, wiesz, co jest do zmia­ny. Wciąż popeł­niasz te same? Poszu­kaj spo­so­bu, któ­ry Ci będzie przy­po­mi­nał o tym, co robić ina­czej.
W pra­cy z czło­wie­kiem z auty­zmem wpad­ka to chy­ba naj­czę­ściej doświad­cza­na sytu­acja. Przyj­mij je z otwar­to­ścią. To one infor­mu­ją Cię, że może trze­ba zmie­nić kie­ru­nek, że może trze­ba poszu­kać inne­go spo­so­bu na to samo, że może trze­ba odpo­cząć. Ucz się na błę­dach, wycią­gaj wnio­ski, korzy­staj z nich. To dzię­ki nim posu­wa­cie się naprzód.

Kie­dy pły­wam, cza­sem przy­cho­dzi do mnie myśl o moim dziec­ku lub o kimś z moich pod­opiecz­nych. Woda nie­ustan­nie trzy­ma mnie w ryzach i przy­po­mi­na o spra­wach oczy­wi­stych, któ­re tak łatwo zgu­bić. Dla mnie pra­ca nad zmia­ną jest jak pły­wa­nie. Nie każ­dy będzie Phelp­sem, ale każ­dy może pły­wać, choć­by „dyrek­tor­ską” żabką.

*gdy rodzic mówi o dziec­ku, może to ozna­czać czło­wie­ka w każ­dym wie­ku, doro­słe­go też.

Zasób 5

W Drodze... – by z autyzmem żyło się łatwiej

W Drodze… to mój bezpłatny newsletter, który wydaję od wielu lat i który stworzyłam, by Cię inspirować, podtrzymywać na duchu, skłaniać do zadawania pytań i szukania na nie odpowiedzi. Dzielę się w nim swoim doświadczeniem, swoimi obserwacjami i przemyśleniami dotyczącymi życia z autyzmem w tle. Informuję w nim także, co u mnie słychać, co zgłębiam, czego się uczę, czego uczę innych, więc jak chcesz być na bieżąco, zapisz się na mój newsletter* a w zamian zyskasz dostęp do dwóch seminariów, które dla Ciebie nagrałam.