Woda to mój ukochany żywioł. W niej czuję się najlepiej. Kocham ją, daje mi komfort, daje mi kontakt z moim ciałem a wejście pod nią sprawia, że słyszę jedynie swoje myśli. W najlepszym układzie nie słyszę nic, jedynie jestem. Woda pomaga mi różne rzeczy widzieć lepiej, lepiej je rozumieć i tak też jest, jeśli chodzi o autyzm. Dla mnie autyzm to woda, a praca z człowiekiem z autyzmem to pływanie.
Kiedy obcujesz z wodą, musisz przyjąć do wiadomości, że jest większa od Ciebie. Uznać jej potęgę i oddać jej pokłon. To coś, nad czym nie masz absolutnie żadnej władzy i jedyne, co Ci pozostaje, to skupić się na tym, by ją zrozumieć, poznać jej prawa, jak najlepiej się jej nauczyć. Możesz się przeciwko niej buntować, że tak ciężko się płynie, że Ci przeszkadza zamiast pomagać, że odbiera Ci siły, ale wody to nie wzrusza. Ona robi swoje. Prawa fizyki niezmiennie obowiązują i Twój sprzeciw znaczy tyle, co zeszłoroczny śnieg.
Stań twarzą w twarz z autyzmem Twojego dziecka*/ ucznia i uznaj, że jest potężniejszy niż Ty. Pokłoń się przed tą potęgą, a następnie krok po kroku oswajaj, zgłębiaj, poznawaj, ucz się obowiązujących zasad, ucz się człowieka, którego masz przed sobą. Nie trać czasu na kłócenie się o autyzm, bo, naprawdę, nic to nie zmieni, a stracisz mnóstwo energii, którą lepiej spożytkować na poznanie.
Kiedy uczysz się pływać, potrzebne Ci wytrwałość i pokora. Choćbyś, nie wiem jak, się starała i jak bardzo chciała, swoje musisz wypływać. Nie wystarczy się poprzyglądać dobrym pływakom i przeczytać kilka książek, trzeba wskoczyć do wody i pływać, pływać i pływać. Samo się nie zrobi. Kiedy pracujesz nad jakimś elementem w swoim pływaniu, wiesz, że zajmie Ci to trochę czasu i Twój zakres wpływu jest tu ograniczony. Dużo zależy nie tylko od Twojej systematyczności, ale także łatwości w ciele, jak dobrze czujesz wodę, od trudności tego, nad czym pracujesz. Swoje to zajmie, choćby nie wiem co i zajmie tyle, ile ma zająć. Czasem inwestujesz w poprawę jakiegoś aspektu, pracujesz, pracujesz, pracujesz i masz wrażenie, że ani kroku nie posuwasz się naprzód. Nie rezygnuj. Niejeden raz długo nie będziesz widzieć efektu swych ćwiczeń, ale to nie znaczy, że nie ma progresu. Przychodzi dzień i nagle „zaskakujesz” i to jest właśnie potęga wytrwałości i pokory.
Kiedy pracujesz ze swoim dzieckiem/uczniem, potrzebujesz pokory. Pokory, która pomaga Ci każdego dnia od nowa podejmować trud. Pokory, która pozwala Ci wytrwać, kiedy nie idzie. Pokory, która niesie zrozumienie, że sprawy zajmują czas. Ścieżkę w mózgu trzeba wydeptać, a dzieje się to przez tysiące powtórzeń danej umiejętności w rozmaitych kontekstach. Nie da się tego zrobić w jeden dzień. Czasem będzie Ci się zdawało, że działania nie przynoszą rezultatu, ale wytrwałość przyniesie nagrodę – kompetencja, nad którą pracujecie, się ujawni.
Pokora oznacza też, że to, czy Ci się chce, czy nie chce, nie jest najważniejsze. Ponoć amerykańscy pływacy mawiają, że czucie jest przereklamowane. Po prostu masz wejść do wody i zrobić swoje sto procent. Nie ma, że boli. Jest zadanie do zrobienia. Pewnie, że Twoje sto procent dziś może stanowić zaledwie jedną dziesiątą tego, co było wczoraj, ale Ty wiesz, że dajesz z siebie tyle, ile możesz.
Każdy z nas ma różne dni. I Ty, i Twoje dziecko/uczeń. Nie zmienia to faktu, że nadal możesz dać, a tym samym wziąć. Dać, tyle, ile masz do dania dziś. Czasem wydaje Ci się, że nie masz nic, ale w tym nic, zawsze jest coś, choćby to, że będziesz obok. Zrób tyle, ile jesteś w stanie, ale zrób. Utrzymanie rytmu i nawyku działania jest ważne i pomocne w procesie uczenia się. Nie ma sensu przejmować się, że dzisiaj było do bani. Było, jak było, niemniej Ty wiesz, że na tyle właśnie dzisiaj było Cię stać.
W wodzie potrzebna jest koncentracja i zaangażowanie. Ich brak dużo kosztuje. Rozproszenie uwagi i już tracisz płynność ruchu, a woda przestaje Cię nieść. Skup się, poczuj wodę, wyczuj moment i wtedy pociągnij. Nie działaj na oślep, niech fizyka działa na Twoją korzyść. W wodzie liczy się tylko TERAZ i tylko na TERAZ masz wpływ. Jeśli TERAZ wykorzystasz optymalnie, za chwilę będziesz w zupełnie innym miejscu. Skup się na jednej rzeczy, nie próbuj wypracować wszystkiego naraz. Jeden krok w danym czasie. Zwolnij, żeby przyspieszyć.
Bądź z człowiekiem z autyzmem w TERAZ. Skup się. Myśl tylko o tym, co teraz robicie. Nie wybiegaj w przyszłość, bo ona jeszcze nie nadeszła. Często otoczenie ma pretensje do ludzi w spektrum, że nie są w kontakcie. Pamiętaj, że masz do czynienia ze specjalistami w rozkminianiu Twojego stanu. Nie jesteś obecna, natychmiast dostaniesz informację zwrotną w postaci działania tego, z kim pracujesz, z kim jesteś. Chcesz zaangażowania, najpierw zaangażuj się Ty. Skup się.
Rozluźnij się. Woda nie lubi sztywniaków. Jesteś spięta – woda Ci to pokaże i nie będzie z Tobą współpracować. Puść i odpuść próby kontrolowania jej. W rozluźnieniu zrobisz o wiele więcej.
Będąc w spięciu, nie zdziałasz za wiele w kontakcie z człowiekiem z autyzmem. Natychmiast Cię wyczuje i po zawodach. Rozluźnij się. Znajdź komfort w ciele i umyśle, a odkryjesz wspólną płaszczyznę. Autysta jest tak spięty przez większą część swojego życia, że Twoje spięcie do niczego mu nie jest potrzebne. Odetchnij głęboko, poluzuj cugle, a doświadczysz przyjemności ze wspólnego bycia.
To, że wyszło Ci pociągnięcie ręką, kopnięcie czy inny ruch ciałem, wcale nie oznacza, że zawsze tak będzie. Nie przywiązuj się. Już przy kolejnym razie może się okazać, że to, co było Twoim udziałem przed chwilą, właśnie zniknęło. Pewnie pojawi się znowu, może zacznie zjawiać się częściej, ale być może długo jeszcze na to fajne odczucie przyjdzie Ci poczekać.
Kiedy pracujesz z dzieckiem/uczniem też często bywają momenty, że coś robi, pięknie idzie. Nie przywiązuj się. Idzie – znakomicie. Za chwilę może nie iść. Przywiązywanie się do oczekiwań zawsze gubi. Pracuj i czekaj – może to, nad czym pracujecie, pojawi się znowu.
Do pływania, podobnie jak do pracy z człowiekiem z autyzmem potrzebna Ci jest niezachwiana pewność, że to, co robisz ma sens oraz praca, którą wkładasz każdego dnia. Talent pływacki bez pracy nic nie znaczy. To systematyczne działanie kształtuje charakter i przynosi umiejętności. Podobnie, możesz spotkać autystę z mega mózgiem, którego możliwości nigdy nie wykorzystuje, a jakość jego życia pozostawia wiele do życzenia, jak i człowieka z mniejszym wyjściowym potencjałem, który całkiem fajnie sobie radzi, bo różnych rzeczy się nauczył, bo włożył w siebie pracę i praca została włożona w niego.
Nie nauczysz się pływać bez dobrego trenera. Potrzebujesz kogoś, komu zaufasz, że wie, co robi. Przy kim będziesz czuć się bezpiecznie. Kogoś, kto będzie obok w momentach Twojego triumfu, ale też kiedy Cię trzeba będzie zbierać do kupy. Kogoś, kto powie Ci dobre słowo, które tak cieszy, ale też kopnie w tyłek, jak się będziesz obijać. Dobry trener wierzy w swojego zawodnika i wie, jak mu ustawić poprzeczkę. Nie za wysoko i nie za nisko. W sam raz. Od tego zależy progres.
Ty jesteś trenerem dla swojego dziecka/ucznia z autyzmem. Uczysz, prowadzisz, wyznaczasz cele, ustawiasz poprzeczkę, tłumaczysz sens konkretnego działania, pozwalasz współdecydować. Ale Ty też potrzebujesz takiego trenera. Nie zawsze jest o to łatwo. Czasem to Ty musisz nim być dla siebie. Bądź mądrym trenerem. Łagodnym i nieugiętym zarazem. Wiedzącym, kiedy dać odpust, a kiedy przycisnąć. Rozumiejącym swojego zawodnika. Rozumiejącym Ciebie.
Żeby dobrze pływać, nie wystarczy pływać. Potrzebna jest regeneracja. Trening to ciężka praca dla organizmu, po której musi odpocząć. Nie jest sztuką się zajechać, tyle że wtedy raczej za wiele nie nawalczysz.
Kiedy pracujesz ze swoim dzieckiem/uczniem, często to, czego uczysz, stanowi dla niego największy wysiłek. Układ nerwowy ma ograniczoną pojemność i potrzebuje odpoczynku, a Ty to musisz zaplanować. Waż i analizuj działania, które podejmujesz, by wspierać człowieka z autyzmem. Masz do czynienia ze skrajnie wrażliwym układem nerwowym, który bardzo łatwo ulega przeciążeniu. Nie daj się zwieść, że im więcej tym lepiej. Praca, a po niej duuuużo odpoczynku. To efektywny układ.
Pokochaj błędy. Świętuj je, analizuj, ciesz się nimi. Wszak dzięki nim, wiesz, co jest do zmiany. Wciąż popełniasz te same? Poszukaj sposobu, który Ci będzie przypominał o tym, co robić inaczej.
W pracy z człowiekiem z autyzmem wpadka to chyba najczęściej doświadczana sytuacja. Przyjmij je z otwartością. To one informują Cię, że może trzeba zmienić kierunek, że może trzeba poszukać innego sposobu na to samo, że może trzeba odpocząć. Ucz się na błędach, wyciągaj wnioski, korzystaj z nich. To dzięki nim posuwacie się naprzód.
Kiedy pływam, czasem przychodzi do mnie myśl o moim dziecku lub o kimś z moich podopiecznych. Woda nieustannie trzyma mnie w ryzach i przypomina o sprawach oczywistych, które tak łatwo zgubić. Dla mnie praca nad zmianą jest jak pływanie. Nie każdy będzie Phelpsem, ale każdy może pływać, choćby „dyrektorską” żabką.
*gdy rodzic mówi o dziecku, może to oznaczać człowieka w każdym wieku, dorosłego też.