Takie pytanie często zadają rodzice, wbrew pozorom wcale nie tylko ci, którzy dopiero co otrzymali diagnozę?
Jak mogę się cieszyć, kiedy moje dziecko ma autyzm? Jak mogę być zadowolona, kiedy moje dziecko ciągle się kiwa lub gada do siebie? Jak mogę zachować spokój, gdy moje dziecko wali głową w podłogę, specjalnie wylewa wodę ze szklanki, sika na środku pokoju, itd. Itd. Itd.
Któż z nas nie zna tych sytuacji? Takie czy inne, sprowadzają się do tego samego. Twoje dziecko robi inaczej, niż Ty byś chciała.
I co się wtedy dzieje?
Ano, coś w Tobie narasta. Czujesz, jak zaczynasz w środku drżeć, zaczyna robić Ci się ciepło, rozszerzają Ci się źrenice, masz ochotę krzyczeć na całe gardło NIE!!!!!!
Czasem, owszem, krzyczysz. Najczęściej jednak rzucasz się natychmiast wściekła w kierunku dziecka, próbując je powstrzymać. Do tego mówisz podniesionym głosem i masz mocno wykrzywioną twarz. Co robi dziecko? Może się zatrzyma na chwilę, może nawet przestraszy, rozpłacze się, by za chwilę znów zrobić to samo. Ty ledwie zdążyłaś ochłonąć po ostatniej akcji a tu już następna. Myślisz sobie „Tylko nie to! Znowu??? Na pomoc!!!”
Czemu się tak dzieje? Dlatego, ze każda taka Twoja reakcja, choćby była nieprzyjemna dla dziecka, stanowi ogromne wzmocnienie dla jego działań. Wysyłasz jasny sygnał pt. „to na mnie działa”. I to jak działa! Więc cóż innego ma zrobić Twoje dziecko, jeśli nie wykazać się jeszcze większą konsekwencją? W końcu ono pragnie jedynie Twojej uwagi a w takich sytuacjach dostaje jej aż w nadmiarze.
Dlaczego zatem Ty jesteś w takim stresie?
Dlaczego tyle w Tobie emocji, na które wcale nie masz ochoty?
Dlatego, że oceniasz w sposób negatywny działanie swojego dziecka. Kiedy myślisz o czymś, że jest złe albo że ktoś robi Ci na złość, w dodatku Twoje własne dziecko, trudno czuć się inaczej. Robi Ci się przykro i najzwyczajniej w świecie boli.
W tym momencie warto uświadomić sobie, że to nasze przekonania determinują to, co odczuwamy. To, co robi dziecko jest tylko i wyłącznie działaniem. Tak jak obraz na ścianie muzeum jest tylko obrazem. Tylko i wyłącznie od Ciebie zależy, co w nim zobaczysz. Coś złego i brzydkiego czy może coś innego?
Wiem, myślisz pewnie „to absurd”. Ale co jeśli się mylisz w Twojej interpretacji działania dziecka? Co jeśli nie masz racji? Co jeśli Twoje dziecko wcale nie chce Ci zrobić na złość, tylko nie wie, jak inaczej może zaskarbić sobie 100% Ciebie? Co jeśli sytuacja jest dla niego zbyt trudna a nie potrafi o tym powiedzieć?
Chcesz zmienić sytuację? Zmień swoje podejście.
Ale nie wierz mi na słowo, zrób eksperyment. Zacznij od rzeczy, które nie wywołują w Tobie ekstremalnych emocji a jedynie lekką irytację. Popatrz na sytuację tak, jak to dotąd robiłaś a potem popatrz ”nowymi oczami”. Nazwij to, co się dzieje, ale tylko opisując działanie, bez oceniania go w żaden sposób. Zauważ, co czujesz? Kiedy Ci lepiej, łatwiej? Jak myślisz po staremu czy po nowemu? Wybierz to, co lepiej służy Tobie i Twojemu dziecku. Tak samo jest z każdą inną rzeczą, każdą inną sytuacją.
Wróćmy zatem do naszego tytułowego pytania, czy można być w pełni szczęśliwym, mając dziecko z autyzmem.
Rodzice często uważają, że jak nie będą nieszczęśliwi, nie będą mieli motywacji, by pomóc swojemu dziecku, by szukać rozwiązań. Co to jest? Przekonanie.
Co jeśli pomyśleć: „jak jestem zadowolona, mam więcej energii, żeby robić rzeczy a tym samym lepiej mogę pomóc mojemu dziecku”?
Inne przekonanie: „kiedy nie jestem nieszczęśliwa, mając tak chore dziecko, to znaczy, że nie jestem dobrą matką”. Każda z nas chce być dobrą matką, więc jeśli masz takie przekonanie, nigdy nie będziesz szczęśliwa.
Chcesz tak myśleć? OK.
A co jakbyś pomyślała: „jak jestem zadowolona, jestem lepsza dla moich bliskich, jestem wtedy lepszą matką”? Czyż takie przekonanie nie pozwala Ci być zadowoloną, będąc jednocześnie dobrą matką.
Wybór należy do Ciebie.
Ja wybrałam już dawno temu. Mój synek ma bardzo ciężkie napady padaczkowe. Przestaje wtedy oddychać, sinieje, jego ciało rozrywają spazmy mięśni, widzę, jaki jest przerażony i jak bardzo się męczy. Kiedyś każdy taki napad powodował, że załamywałam ręce, płakałam, przez długi czas potem nie mogłam dojść do siebie. Bałam się chyba bardziej niż on. Czy mogłam być w takim stanie dla niego oparciem? Nie. Bo skupiałam się na swoim strachu i swoim bólu. Dlaczego? Bo miałam całe mnóstwo przekonań na temat jego napadów, które powodowały we mnie tak ogromny dyskomfort.
Czy to znaczy, że teraz się cieszę, że ma napady? Absolutnie nie.
Jednak od kiedy zdecydowałam, że chcę być dla niego jak skała, na której może się oprzeć w tych trudnych momentach, od kiedy zmieniłam swoje przekonania na temat sytuacji, potrafię skupić się na nim i być tu i teraz dla niego, gdy tego potrzebuje. Patrzę w jego klatkę piersiową i wyobrażam sobie, że oddycham za niego.
Czy jestem efektywniejsza? O niebo. Czy może na mnie liczyć? Z całą pewnością!
Co zatem się zmieniło, skoro sytuacja jest taka sama?
Sposób, w jaki o niej myślę.
Podzieliłam się z Tobą tym bardzo prywatnym doświadczeniem po to, żeby uświadomić Ci, że TY też możesz. Możesz inaczej spojrzeć na zachowanie swojego dziecka, inaczej o nim pomyśleć a odczujesz różnicę.
Często mówimy „jak będę mieć tyle i tyle pieniędzy, będę szczęśliwa”, „jak mój mąż będzie robił to i to, będę szczęśliwa”, „ jak moje dziecko….., będę szczęśliwa”.
Nie uzależniaj szczęścia od tego, co ma się wydarzyć. Zdecyduj o nim już dziś, z tym co masz teraz, wybierając przekonania, które Ci służą.
Kiedy myślisz, że Twoje dziecko ma autyzm, pamiętaj, że „autyzm” to etykietka nazywająca jednym słowem to, na co trzeba by wielu ksiąg. Czy słowo „autyzm” będzie wywoływać w Tobie paraliżujący, obezwładniający strach, czy też motywować do działania jest kwestią tego, jak zdecydujesz się o nim myśleć.
Czy zachowania Twojego dziecka będą powodować ból istnienia, czy niezależnie od nich będziesz odczuwać zadowolenie i szczęście zależy od tego, jakie myśli wybierzesz.
Wybierz to, co Ci najlepiej służy…