Gdzie kończy się autyzm a zaczyna charakter?

Podziel się artykułem!

Kie­dy pra­cu­je­my z oso­bą z auty­zmem, chce­my ją dobrze poznać. Zro­zu­mieć, co jest jej moc­ną stro­ną oraz jakich doświad­cza trud­no­ści, na czym pole­ga­ją jej defi­cy­ty. Po co? Oczy­wi­ście po to, żeby jak naj­sku­tecz­niej móc ją wspie­rać, zapla­no­wać tera­pię i inne oddzia­ły­wa­nia. Im lepiej wnik­nie­my w jej funk­cjo­no­wa­nie, im bar­dziej będzie­my w sta­nie roz­po­znać, z kim mamy do czy­nie­nia, tym więk­sza szan­sa na suk­ces.
Jed­nak­że czy­ha tu nas pew­na pułap­ka. Mia­no­wi­cie war­to zadać sobie pyta­nie, czy w tej naszej chę­ci poma­ga­nia, pro­wa­dze­nia tera­pii, pra­cy z daną oso­bą, nie zapo­mi­na­my cza­sem o czło­wie­ku. O czło­wie­ku, któ­ry myśli i czu­je, któ­ry ma swo­je pra­gnie­nia. Nie­jed­no­krot­nie jak­że odmien­ne od naszych, ale to prze­cież jego pra­gnie­nia. To rów­nież one decy­du­ją o tym, kim jest. Cza­sem w tym pędzie do popra­wy funk­cjo­no­wa­nia nasze­go dziec­ka i nam, i spe­cja­li­stom może się zda­rzyć, że umknie ten naj­waż­niej­szy aspekt. Czło­wiek. Bo prze­cież za fasa­dą auty­zmu stoi czło­wiek. Kon­kret­ny. Ziem­ski. Nie kosmi­ta. Może zupeł­nie inny niż my i cał­ko­wi­cie dla nas zagad­ko­wy, ale cały czas człowiek.

Gdzie zatem koń­czy się autyzm a zaczy­na charakter?

To bar­dzo trud­ne pyta­nie, na któ­re do koń­ca chy­ba nigdy nie będzie­my potra­fi­li odpo­wie­dzieć. Para­doks sytu­acji pole­ga jed­nak na tym, że kie­dy mamy do czy­nie­nia z tak zwa­nym neu­ro­ty­po­wym „upar­ciu­chem”, nikt nie będzie doszu­ki­wał się w nim auty­zmu a jedy­nie stwier­dzi­my, „Ot taki cha­rak­ter. Zawsze był upar­ty i już”. Nie trze­ba mieć auty­zmu, żeby nie obcho­dzi­li nas szcze­gól­nie inni ludzie. Nie trze­ba mieć auty­zmu, żeby fascy­no­wać się czymś z zaan­ga­żo­wa­niem god­nym naj­wyż­szej kla­sy naukow­ca. Nie trze­ba mieć auty­zmu, żeby spę­dzać dnie, leżąc na kana­pie w słod­kim nic nierobieniu.

Czy to zna­czy, że mamy się nie przej­mo­wać tzw. auty­stycz­ny­mi cecha­mi u naszych dzie­ci?
Ależ oczy­wi­ście, że nie! Wszak chce­my je przy­go­to­wać do radze­nia sobie w życiu, co ozna­cza mię­dzy inny­mi dobrą komu­ni­ka­cję z inny­mi i przy­naj­mniej bazo­we nimi zain­te­re­so­wa­nie. Potrze­bu­je­my jed­no­cze­śnie być w tej naszej oce­nie ostroż­ni i uważ­ni, żeby nie sta­ło się naszym celem uczy­nie­nie wszyst­kich taki­mi samy­mi, uku­ciem na jed­na modłę, bowiem naj­pięk­niej­sza w naszym życiu jest róż­no­rod­ność. To ona nas cie­ka­wi, cie­szy, fascynuje.

Dla jasno­ści, jak naj­dal­sza jestem od tłu­ma­cze­nia wszyst­kie­go cha­rak­te­rem, podob­nie jak od tłu­ma­cze­nia wszyst­kie­go autyzmem.

Bar­dzo czę­sto w przy­pad­ku naszych dzie­ci docho­dzi do sytu­acji, gdzie wie­le zja­wisk, zacho­wań kła­dzie się na karb auty­zmu, nie poczy­niw­szy wysił­ku, że może kry­je się za tym coś wię­cej. Może za letar­giem lub nie­chę­cią do dzia­ła­nia czy spo­wol­nie­niem umy­sło­wym kry­ją się zabu­rze­nia funk­cjo­no­wa­nia orga­ni­zmu? Może za samo­oka­le­cza­ją­cy­mi zacho­wa­nia­mi kry­je się odczu­wa­nie wiel­kie­go bólu, z któ­rym trud­no pora­dzić sobie ina­czej, niż zada­jąc inny ból na zasa­dzie „jak boli cię gło­wa, załóż za cia­sne buty” itd., itd.

Nie ma zło­te­go środ­ka, ale war­to pamię­tać o tym, byśmy robi­li wszyst­ko, by się do nie­go choć tro­chę przybliżyć.

Zasób 5

W Drodze... – by z autyzmem żyło się łatwiej

W Drodze… to mój bezpłatny newsletter, który wydaję od wielu lat i który stworzyłam, by Cię inspirować, podtrzymywać na duchu, skłaniać do zadawania pytań i szukania na nie odpowiedzi. Dzielę się w nim swoim doświadczeniem, swoimi obserwacjami i przemyśleniami dotyczącymi życia z autyzmem w tle. Informuję w nim także, co u mnie słychać, co zgłębiam, czego się uczę, czego uczę innych, więc jak chcesz być na bieżąco, zapisz się na mój newsletter* a w zamian zyskasz dostęp do dwóch seminariów, które dla Ciebie nagrałam.