Myślenie a posłuszeństwo

Podziel się artykułem!

Chce­my, by oso­by z auty­zmem sie pod­po­rząd­ko­wa­ły, wyko­ny­wa­ły pole­ce­nia, wpi­sy­wa­ły sie w ogól­nie przy­ję­te ramy. Nikt nie ma co do tego wąt­pli­wo­ści, ze jest to waż­ne, nawet bar­dzo waż­ne. Jed­no­cze­śnie w tej chę­ci uzy­ska­nia współ­pra­cy gubi sie nie­co idea, czym współ­pra­ca fak­tycz­nie jest. W auty­zmie czę­sto spro­wa­dzo­na jest do nicze­go inne­go jak posłu­szeń­stwa. Jak współ­pra­cu­je, to zna­czy, ze robi, jak mu mowie.

Czy jest zatem miej­sce na myślenie?

No wła­śnie. Zasta­nów­my sie wspól­nie nad tym przez chwile.

Kie­dy mówi­my do nasze­go pod­opiecz­ne­go odstaw stół pod ścia­nę, jedy­ne cze­go ocze­ku­je­my, to ze to wła­śnie wyko­na. Na czym tu pole­ga myśle­nie? Jak prze­nieść stół z punk­tu A do punk­tu B. Doty­czy jedy­nie moto­rycz­nej reali­za­cji zada­nia. Czy trze­ba tu szcze­gól­nie myśleć? Niekoniecznie.

Jeże­li przyj­mie­my zało­że­nie, ze oso­by z auty­zmem spe­cjal­nie sobie z myśle­niem nie radzą, jest to słusz­na dro­ga postę­po­wa­nia. Jed­no­cze­śnie trze­ba mieć świa­do­mość, ze pozba­wia­my dana oso­bę szan­sy na roz­wią­za­nie pro­ble­mu, na bycie kom­pe­tent­nym w myśle­niu a co za tym idzie, w dzia­ła­niu. Być może zamy­ka­my jej dro­gę do roz­wi­nię­cia swe­go potencjału.

Co by było, gdy­by­śmy przy­ję­li zało­że­nie, ze oso­by z auty­zmem potra­fią myśleć? Wów­czas impe­ra­tyw­ny język, spro­wa­dzo­ny do wyda­wa­nia pole­ceń prze­sta­je mieć racje bytu (poza okre­ślo­ny­mi sytu­acja­mi, głow­nie doty­czą­cy­mi bez­pie­czeń­stwa). Czy jeste­śmy zatem w sta­nie spro­wo­ko­wać do myśle­nia? Ano jeste­śmy. O ile zmie­ni­my spo­sób komunikacji.

Zamień odstaw stół pod ścia­nę na potrze­bu­je­my wię­cej miej­sca (a tu stoi stół).  Co sie dzie­je w mózgu, kie­dy to sły­szy? Zaczy­na pra­co­wać. Zaczy­na myśleć. Co w związ­ku z tym, ze potrze­bu­je­my wię­cej miej­sca. Mozg cechu­je wła­ści­wość podą­ża­nia za tym, co sły­szy, wiec poda­ży z takim komu­ni­ka­tem. Począt­ko­wo, wyćwi­czo­ny do speł­nia­nia pole­ceń, nie będzie wie­dział, co z nim zro­bić, będzie cze­kał na goto­wa infor­ma­cje, na pole­ce­nie. Być może będzie potrzeb­ne wspar­cie. Jed­nak, jeśli będziesz wytrwa­ły, powo­li zacznie szu­kać roz­wią­zań a kie­dy znaj­dzie roz­wią­za­nie, zbu­do­wa­ne zosta­ną kom­pe­ten­cje. Kom­pe­ten­cje, świa­do­mość, ze cos potra­fi­my są dla nas wszyst­kich źró­dłem moty­wa­cji do dal­szych dzia­łań. Dla naszych pod­opiecz­nych z auty­zmem tez.

Pisze o tym, ponie­waż nie­daw­no mia­łam oka­zje po raz kolej­ny prze­ko­nać sie, ze to dzia­ła, kie­dy mądry nauczy­ciel odwa­żył sie spró­bo­wać nowej komu­ni­ka­cji ze swo­imi ucznia­mi. Nie wszy­scy od razu zro­zu­mie­li, o co cho­dzi, ale ci, co zro­zu­mie­li byli bar­dzo zado­wo­le­ni, ze zna­leź­li roz­wią­za­nie, pora­dzi­li sobie.

Zachę­cam wszyst­kich, żeby waka­cyj­ny czas, kie­dy nie musi­my sie tak bar­dzo śpie­szyć, wyko­rzy­stać na pra­ce nad komu­ni­ka­cja i eksperymenty.


Ci z Was, któ­rzy zmie­ni­li juz spo­sób komu­ni­ko­wa­nia sie ze swo­im dziec­kiem  i chcie­li­by podzie­lić się swo­im doświad­cze­niem, pisz­cie, pro­szę. Umiesz­czę Wasze wypo­wie­dzi w następ­nym numerze.

Zasób 5

W Drodze... – by z autyzmem żyło się łatwiej

W Drodze… to mój bezpłatny newsletter, który wydaję od wielu lat i który stworzyłam, by Cię inspirować, podtrzymywać na duchu, skłaniać do zadawania pytań i szukania na nie odpowiedzi. Dzielę się w nim swoim doświadczeniem, swoimi obserwacjami i przemyśleniami dotyczącymi życia z autyzmem w tle. Informuję w nim także, co u mnie słychać, co zgłębiam, czego się uczę, czego uczę innych, więc jak chcesz być na bieżąco, zapisz się na mój newsletter* a w zamian zyskasz dostęp do dwóch seminariów, które dla Ciebie nagrałam.