Chcesz swoje dziecko czegoś nauczyć. Myślisz, że to ważne, bardzo ci na tym zależy. Wynajdujesz ciekawe sposoby, jak to robić. W pełni entuzjazmu przystępujesz do tego procesu, wyobrażając sobie, jak on będzie przebiegał, jakie przyniesie korzyści. Być może nawet tłumaczysz swojemu dziecku, co będziecie robić.
Często jednak w swym zapale zapominasz o rzeczy podstawowej dla procesu uczenia się a mianowicie, żeby to, czego chcesz uczyć nie było ważne tylko dla ciebie, ale było istotne przede wszystkim dla twojego ucznia czy też twojego dziecka czy podopiecznego, który wobec ciebie w takim charakterze pozostaje.
Dlaczego to takie istotne?
Ano dlatego, że nie możesz nikogo zmusić, by był twoim uczniem. Wejście w rolę ucznia to akt woli. To deklaracja „chcę się od Ciebie uczyć, bo umiesz coś, czego ja jeszcze nie potrafię”. Możesz kogoś zastraszyć, zniewolić, czy zaszantażować, jeśli takie działanie jest ci bliskie, ale nie możesz na siłę sprawić, by ktoś chciał się od ciebie uczyć.
I tu pojawia się kluczowe pytanie, którego nie możesz pominąć w tym procesie.
PO CO?
Czegokolwiek uczysz, musisz dać dobry powód, by osoba podjęła trud, włożyła wysiłek. Potrzebujesz człowiekowi pomóc odkryć, pomóc zrozumieć , po co ma coś robić.
Po co ma zwracać na Ciebie uwagę?
Po co ma się do Ciebie dopasować?
Po co ma sprawdzić, czy patrzysz tam, gdzie on ci pokazuje?
Po co? Po co? Po co?
Osoby z autyzmem w absolutnie genialny sposób uczą nas tego, że jeżeli nie widzą w czymś sensu, na pewno nie będą tego robić. Są w tym bezkompromisowi, nie cackają się, nie udają i nie będą robić rzeczy tylko dlatego, że my tego chcemy. Twoje dziecko też nie będzie robić, bo mamusia chce. Chcenie mamusi nie jest wystarczającym powodem. By poczynić wysiłek, musi z tego wynikać określona korzyść, która ten wysiłek uzasadnia. Zastanawiasz się jakie to może być korzyść?
Pomyśl, że uczysz tego, że kiedy działacie razem, twoje dziecko musi się do Ciebie dopasować, np. jak przechodzicie przez drzwi, to ma ci je przytrzymać, bo jak tego nie zrobi, to ty zostaniesz na zewnątrz i nie wejdziecie do mieszkania. Jest powód, by przytrzymać drzwi? Jest.
Albo uczysz zwracania uwagi na swoją twarz, w związku z tym nie gadasz tylko pokazujesz twarzą i dopóki człowiek na ciebie nie spojrzy, to się nie dowie, gdzie jest ulubiony tablet. Jest powód, by monitorować Twoją twarz? Jest.
Uczysz pokazywania palcem, to nie zaczynasz od pokazywania oka czy ucha misia, tylko od pokazania na samochód, który człowiek chce dostać, by ustawić go w kolejce do szlabanu. Jak pokaże samochód, dostanie go. Jest powód, by wskazać palcem? Jest.
Przykłady można by mnożyć w nieskończoność.
Po co ja mam sobie tym zawracać głowę? Co w tym jest ważnego? Co ja z tego mam, że to zrobię?
Nie ucz robienia rzeczy dla robienia rzeczy. Jesteśmy istotami celowymi. Podejmujemy działania po to, by osiągnąć konkretne rezultaty. Nie interesuje nas wykonywanie czegoś, czego sensu nie rozumiemy, tylko dlatego, że ktoś ma taką zachciankę.
W RDI® czyli programie rozwoju relacji przywiązujemy ogromną wagę do tego, by w tym, jak tworzymy doświadczenia dla naszego ucznia, było zawarte to „PO CO?”.
Jeśli tego nie ma, bardzo trudno czegoś nauczyć.
Warto pamiętać, by to było „Po co?”, które będzie istotne przede wszystkim dla naszego ucznia, gdyż to własna nie cudza motywacja jest kluczem do sukcesu.