Rób tylko tyle, ile jest niezbędne

Podziel się artykułem!

Kto otwie­ra drzwi, kie­dy wcho­dzi­cie do domu i kto komu je przy­trzy­mu­je?
Kto zapi­na pasy w samo­cho­dzie?
Kto zapi­na kurt­kę Two­je­go dziec­ka?
Kto odga­du­je, co chce, kie­dy jego ręka się­ga do szaf­ki z chrup­ka­mi?
Kto paku­je rze­czy Two­je­go dziec­ka do plecaka?

Jesz­cze wie­le pytań tego typu moż­na by posta­wić. A cze­go one doty­czą?
Facho­wo nazy­wa się to kom­pen­so­wa­nie a zwy­czaj­nie rzecz ujmu­jąc, robie­nie za czło­wie­ka wię­cej niż potrze­bu­je. Jesz­cze kró­cej wyrę­cza­nie go.

Kie­dy wspo­ma­ga­my kogo­kol­wiek z trud­no­ścia­mi w funk­cjo­no­wa­niu, powin­ni­śmy to robić w ści­śle okre­ślo­nym zakre­sie. Nasze wspar­cie powin­no wypeł­nić lukę pomię­dzy moż­li­wo­ścia­mi czło­wie­ka na dany moment a wymo­ga­mi sytu­acji, w jakiej się znaj­du­je. Klu­czo­we jest tu okre­śle­nia „na dany moment”, otóż czę­sto nasza pamięć o pozio­mie radze­nia sobie przez daną oso­bę zosta­je jak­by zamro­żo­na na danym eta­pie i czę­sto zapo­mi­na­my ją zak­tu­ali­zo­wać. A prze­cież czło­wiek się zmie­nił, dorósł, nauczył róż­nych rze­czy, ina­czej myśli, jest nie­co inną oso­bą niż kil­ka mie­się­cy, nie mówiąc lat, wcze­śniej. Jest na innym eta­pie i w związ­ku z tym inne­go wspar­cia z naszej stro­ny potrzebuje.

Kie­dy robi­my za kogoś, nie­waż­ne czy to nasze dziec­ko czy pod­opiecz­ny, wię­cej niż on tego wyma­ga, czy­ni­my z tej oso­by kale­kę. Czy­ni­my ja od nas zależ­ną. Co wię­cej naszym postę­po­wa­niem wysy­ła­my komu­ni­kat, że nie wie­rzy­my w jej moż­li­wo­ści. W to, że jest w sta­nie pomy­śleć, zadzia­łać, zro­bić jak naj­bar­dziej samo­dziel­nie. Taka nasza posta­wa dzia­ła na dru­gie­go czło­wie­ka bar­dzo demo­ty­wu­ją­co, jak­by chciał nam powie­dzieć „nie wie­rzysz, ze mogę się tego nauczyć, to rób za mnie”. Nie­jed­no­krot­nie pro­wa­dzi do zani­żo­nej samo­oce­ny, gdyż wszy­scy dobrze wie­my, że nic nam tak nie popra­wia humo­ru, jak wie­dza o sobie, ze może­my, potra­fi­my, daje­my radę.

Pól bie­dy, kie­dy oso­ba, któ­rą wspie­ra­my ma wiel­ką potrze­bę samo­dziel­no­ści i aktyw­nie się o nią dopo­mi­na. Taka sytu­acja jest w mia­rę bez­piecz­na i może nas nie­co uchro­nić przed wyrę­cza­niem, nie­mniej i tutaj trze­ba być czuj­nym.
Nie­po­rów­ny­wal­nie więk­szej uważ­no­ści i dys­cy­pli­ny wyma­ga­ją od nas oko­licz­no­ści, gdy mamy do czy­nie­nia z czło­wie­kiem, któ­ry jeśli abso­lut­nie nie musi, to nie zro­bi. Tutaj powin­ny nam się sta­le palić wszyst­kie czer­wo­ne świa­tła ostrze­gaw­cze. Nie­chaj nasza czuj­ność pozo­sta­nie wzmo­żo­na, albo­wiem czło­wiek taki nie powie, że on sam albo nie wyrwie Ci z ręki swo­jej kurt­ki. Będzie cze­kał, aż zro­bisz za nie­go. A Ty z auto­ma­tu zro­bisz, bo szyb­ciej, bo łatwiej, po tak się przyzwyczaiłaś.

Wspo­ma­ga­nie oso­by z trud­no­ścia­mi wyma­ga od nas przede wszyst­kim obec­no­ści i sku­pie­nia na danej chwi­li. Myśle­nia o tym, co tu się teraz odby­wa. Ana­li­zo­wa­nia sytu­acji, tego, jak radzi sobie czło­wiek oraz czy a jeśli tak, to w jaki spo­sób go wes­przeć. Wyma­ga rów­nież cze­ka­nia, gdyż naj­czę­ściej samo­dziel­ne wyko­na­nie czyn­no­ści, szcze­gól­nie na eta­pie ucze­nia się jej, zaj­mu­je dużo wię­cej cza­su, niż gdy­byś zro­bi­ła to za nią sama.

Nie znam rodzi­ca, ze sobą na cze­le, któ­ry nie kom­pen­so­wał­by za swo­je dziec­ko z auty­zmem. Jak nie w samym dzia­ła­niu, to w myśle­niu wyrę­czy. To nasza wiel­ka zmo­ra. Jeśli jesz­cze tego nie zro­bi­łaś, czas pra­co­wać nad samokontrolą.

Przede wszyst­kim cze­kaj. Cze­kaj w ciszy i zobacz, co się będzie dzia­ło. Czę­sto, gdy my nic nie robi­my, czło­wiek roz­po­czy­na dzia­ła­nie, bo wie, że coś powin­no być zro­bio­ne. Cza­sem nie cze­ka­my wystar­cza­ją­co dłu­go. Oczy­wi­ście bywa i tak, że mimo cze­ka­nia, oso­ba nie zacznie nic robić, nie­mniej war­to mieć pew­ność, że dałaś dość czasu.

Dalej bądź świa­do­ma swo­ich myśli oraz swo­ich ruchów. Przy­łap sie­bie, jak wycią­gasz rękę, żeby otwo­rzyć drzwi. Przy­łap sie­bie, jak czy­tasz w myślach swo­je­go dziec­ka i odga­du­jesz jego potrze­by, przez co ono już nic nie musi komu­ni­ko­wać wer­bal­nie, nie­wer­bal­nie lub alter­na­tyw­nie. Przy­łap sie­bie, jak mówisz mu, co ma zro­bić, zamiast naj­pierw dać czas a pomy­śle­nie. Przy­łap sie­bie, jak…

Raz na jakiś czas zrób audyt spraw­dza­ją­cy, na jakim pozio­mie są kom­pe­ten­cje Two­je­go dziec­ka w róż­nych obsza­rach, w szcze­gól­no­ści sze­ro­ko poję­tej samo­ob­słu­gi. Sta­wiaj cele na bazie swo­ich odkryć i ciesz się z postępów.

Poma­gaj tyl­ko tyle, ile jest nie­zbęd­ne i ani gra­ma wię­cej i pamię­taj: każ­de wyrę­cze­nie Two­je­go dziec­ka to o tyle dalej do jego samodzielności.

Zasób 5

W Drodze... – by z autyzmem żyło się łatwiej

W Drodze… to mój bezpłatny newsletter, który wydaję od wielu lat i który stworzyłam, by Cię inspirować, podtrzymywać na duchu, skłaniać do zadawania pytań i szukania na nie odpowiedzi. Dzielę się w nim swoim doświadczeniem, swoimi obserwacjami i przemyśleniami dotyczącymi życia z autyzmem w tle. Informuję w nim także, co u mnie słychać, co zgłębiam, czego się uczę, czego uczę innych, więc jak chcesz być na bieżąco, zapisz się na mój newsletter* a w zamian zyskasz dostęp do dwóch seminariów, które dla Ciebie nagrałam.