Po co człowiekowi z autyzmem ruch?
Ruch. Podstawowa aktywność człowieka. Podstawowy sposób na rozwój małego dziecka. Podstawowa strategia na czucie własnego ciała i bycie z nim w kontakcie, a tym samym zapewnienie sobie komfortu.
Komfort i bezpieczeństwo to dla każdego z nas priorytety w obrębie uwagi. Najpierw potrzebujemy w miarę dobrze i bezpiecznie się poczuć – dopiero wtedy możemy zajmować się czymkolwiek innym. Dla osób w spektrum autyzmu świat wokół często jest zbyt szybki, zbyt intensywny, niewystarczająco przewidywalny. Dodatkowo większość z nich ma utrudniony kontakt z własnym ciałem. Trudno mówić o byciu w komforcie, gdy nie czuje się dobrze własnego ciała. Stimy, czyli powtarzające się działania, które ludzie z autyzmem podejmują np. kiwanie się, wydawanie dźwięków, machanie rękami mają na celu przede wszystkim auto-regulację emocji oraz dostarczenie sobie potrzebnych bodźców. Być może działa to tak, że najpierw trzeba w taki czy inny sposób nawiązać kontakt ze swoim ciałem, by być w stanie się emocjonalnie wyregulować. Niewątpliwie łatwiej sobą zarządzać, gdy czuje się swoje ciało.
Powstały i nadal powstają rozmaite podejścia terapeutyczne, by pracować ze zmysłami, mówi się o tym, jakie ważne jest czucie siebie, a jednocześnie zapomina się o narzędziu, jakie każdy z nas ma przy sobie – o ciele – i o tym, by to narzędzie po prostu wprawiać w ruch. Rytmiczny, zorganizowany ruch wprowadza organizację do układu nerwowego. Im więcej się ruszamy, im więcej naszego ciała używamy, tym mamy lepszy z nim kontakt, tym lepiej siebie czujemy, tym łatwiej nam sobą zarządzać. Kiedy przyglądamy się osobom w spektrum autyzmu, najczęściej obserwujemy u nich kilka rodzajów ruchu:
- Stimy, czyli powtarzające się ruchy ciałem lub jego częścią w celu dostarczenia bodźców bądź zrzucenia napięcia, a dzięki temu emocjonalnej regulacji. Warto zaznaczyć, że stimy mają tzw. działanie objawowe – kiedy pojawia się napięcie bądź zapotrzebowanie na bodziec, układ nerwowy człowieka „włącza” stim i problem na chwilę znika. Do następnego razu, kiedy znowu stim będzie potrzebny.
- Ruchy bardzo blisko ciała, trzymające ciało w napięciu i zamknięciu, jakby człowiek cały czas trzymał gardę w gotowości na to, co może nastąpić. Te ruchy wydają się mieć charakter chroniący człowieka przed potencjalnym zagrożeniem ze strony mało przewidywalnego świata. Trzymają „ w kupie” i pozwalają przetrwać. Jednak mocno utrudniają otwieranie się na świat. Jeżeli ciało jest zamknięte, umysłowi trudniej się otworzyć.
- Bycie w ciągłym mniej lub bardziej chaotycznym ruchu albo tego ruchu unikanie, w zależności od osobniczych uwarunkowań układu nerwowego.
Trudno oprzeć się pytaniu, czy gdybyśmy zadbali o to, żeby człowiek z autyzmem mógł dostać porcję codziennego rytmicznego ruchu, dzięki któremu będzie mógł czuć swoje ciało i w nim siebie doświadczać, czy jesteśmy w stanie w sposób stały podnieść jego komfort. Czy jesteśmy w stanie zmniejszyć zapotrzebowanie na stimy i zależność od nich? Czy dzięki oddaniu człowiekowi jego własnego ciała, jesteśmy w stanie dać mu więcej wolności?
Kiedy myślę o mojej drodze przez autyzm z synem, z pewnością zabrakło na niej kogoś, kto by nam na wczesnych jej etapach uświadomił, jak kluczowe znaczenie dla dobrostanu człowieka ma bycie w kontakcie ze swoim ciałem i jak wiele w tym zakresie można zrobić poprzez ruch. Nadrabiamy zaległości. Codzienną rutyną w naszym domu jest długi marsz oraz tzw. siłka domowa, czyli ćwiczenia z obciążeniem własnego ciała, ćwiczenia otwierające ciało, ćwiczenia w rytmie, które pozwalając czuć dobrze swoje ciało. Po wielu miesiącach ćwiczeń widać, jak dobrze to działa. Jak zwiększyła się kontrola motoryczna, jak poprawiło się planowanie ruchu, jak inne jest zawiadowanie swoim ciałem, jak włącza się kompensowanie ruchem. Od zawsze chodzimy po górach. Kiedyś mojego syna trzeba było „ciągnąć na holu” pod górę, a schodzenie było karkołomnym przedsięwzięciem. Oboje z moim mężem musieliśmy go trzymać pod pachę i swoim ciałem mocno kontrować, zapierając się nogami, żeby nas nie pociągnął w dół, bo zupełnie nie panował nad tym, co jego ciało robiło. Czasem zakładaliśmy uprzęże wspinaczkowe, żeby zapewnić sobie i jemu dodatkowe wsparcie. Teraz młody człowiek ciągnie się w górę zupełnie sam, a patrzenie, jak kompensuje odchyleniem ciała przy schodzeniu jest najpiękniejszym widokiem z możliwych i wspaniałą nagrodą za codzienną dyscyplinę. I to zadowolenie na twarzy – z poczucia pewności, samodzielności, sprawczości, kompetencji.
Takie doświadczenie powtarza się wciąż i wciąż w pracy z moimi podopiecznymi. Gdy uruchamiają ciała, gdy swe ciała otwierają, zaczynają je czuć, osadzają się w nich. Zaczynają czuć siebie, a tym samym lepiej siebie rozumieć. Łatwiej o wgląd w swoje myśli i emocje. Buduje się pewność siebie, większa śmiałość, otwartość na nowe doświadczenia.
Podstawowe narzędzie mamy wszyscy na wyciagnięcie ręki. Ciało i jego ruch. Pokażmy ludziom z autyzmem, jak można z niego korzystać i o ile łatwiej można dzięki temu żyć.