Skup się na sobie, by osiągnąć sukces z dzieckiem

Podziel się artykułem!

Ostat­nio wspo­mi­na­łam nie­co o ety­kiet­kach, któ­re nada­wa­ne są naszym dzie­ciom i któ­rym pozwa­la­my czę­sto wpły­wać na spo­sób, w jaki na nie patrzymy.

Autyzm, zabu­rze­nia uwa­gi, nad­po­bu­dli­wość, trud­no­ści w ucze­niu się, itd. itd.
Całe mnó­stwo!

Jed­nak jest masa innych ety­kie­tek, któ­re na pierw­szy rzut oka zda­ją się bar­dzo nie­win­ne. Leni­wy… nie chce mu się… zło­śli­wy… potra­fi a nie chce zro­bić… zdol­ny ale leń… robi na złość…

Brzmi zna­jo­mo? A jak­że! Któż z nas nie sły­szał takich okre­śleń? Czę­sto, co gor­sza, sami je wypo­wia­da­my na temat naszych dzie­ci. Przyj­rzyj­my się zatem, jak to na nasze dzie­ci wpływa.

Ale naj­pierw…
wyobraź sobie, że idziesz chod­ni­kiem obła­do­wa­na zaku­pa­mi. W każ­dej ręce trzy­masz kil­ka sia­tek a w jed­nej z nich 30 jaj. Sku­piasz się na tym, żeby donieść siat­ki i nie­spe­cjal­nie moni­to­ru­jesz oto­cze­nie. Nagle ktoś wpa­da na Cie­bie z impe­tem, wytrą­ca­jąc ci z ręki zaku­py. Już wiesz, że wszyst­kie jaj­ka szlag tra­fił. Klniesz pod nosem i myślisz sobie „co za baran!!!”. Spraw­ca wypad­ku mówi skru­szo­ny „prze­pra­szam bar­dzo”. Pod­no­sisz wzrok i widzisz…
Bia­łą laskę.

Co wte­dy czu­jesz? Zakło­po­ta­nie, że tak szyb­ko wysko­czy­łaś z osą­dem, nie poświę­ca­jąc nawet sekun­dy na spraw­dze­nie, co było przy­czy­ną zamie­sza­nia? A może chcia­ła­byś się ze wsty­du zapaść pod ziemię?

Z naszy­mi dzieć­mi jest dokład­nie tak samo.

Weź­my jed­ną z naj­częst­szych ety­kie­tek, czy­li LENIWY, choć zasa­da jest taka sama w sto­sun­ku do wszyst­kich innych.
Czę­sto sły­szy­my od nauczy­cie­la czy tera­peu­ty  „on jest taki leni­wy, nic nie chciał zro­bić”. Co gor­sza, cza­sem sami wypo­wia­da­my takie stwierdzenia.

Kie­dy dziec­ko nie robi tego, o co je pro­si­my, naj­ła­twiej jest powie­dzieć, że jest leni­we. Nada­my ety­kiet­kę LENIWE i po spra­wie. Zrzu­ca­my z sie­bie całą odpo­wie­dzial­ność za to, jak nam idzie pra­ca z dziec­kiem, no bo prze­cież one jest takie leni­we. My się sta­ra­li­śmy, ale dziec­ku się nie chce.

A co jeśli dziec­ko nie robi tego, o co jest pro­szo­ne, bo boli je gło­wa albo brzuch i całą swo­ją uwa­gę sku­pia na bólu? A co jeśli nie rozu­mie, o co nam cho­dzi? A co jeśli już robi­ło to wie­le razy i mu się znu­dzi­ło? A co jeśli widzi ina­czej niż my wszy­scy i nie może cze­goś zoba­czyć a tym samym wyko­nać zada­nia? A co jeśli nie czu­je swe­go cia­ła na tyle dobrze, by móc w nim w peł­ni kom­pe­tent­nie się posłu­żyć? A co jeśli myśli, że jak nie będzie robił, to może mu się uda unik­nąć sytu­acji dla nie­go trudnej?

Każ­dy z nas robi naj­le­piej jak potra­fi, na ile pozwa­la­ją mu jego możliwości.

Czy dziec­ko z auty­zmem nie chce odno­sić suk­ce­sów?
Ależ tak! Tak samo jak my wszy­scy. Jed­nak naj­czę­ściej nie ma wystar­cza­ją­cych umie­jęt­no­ści, by powie­dzieć nam, dla­cze­go nie wyko­nu­je zada­nia. Ono cze­goś nie robi z wia­do­mych sobie powo­dów. A kie­dy sły­szy w kół­ko, że nie robi cze­goś, bo jest leni­we, po cóż mia­ło­by się sta­rać? Po cóż podej­mo­wać wysi­łek, sko­ro wszy­scy i tak wie­dzą, że jest leni­we? W ten spo­sób pie­lę­gnu­je­my w dziec­ku brak moty­wa­cji, o któ­rą w auty­zmie i tak jest tak bar­dzo trud­no. Czy o to nam chodzi?

A co, gdy­by­śmy trak­to­wa­li zacho­wa­nie dziec­ka jako infor­ma­cję zwrot­ną odno­śnie naszych dzia­łań? Może zamiast oce­niać dziec­ko jako leni­we, war­to zadać sobie pyta­nie „co ja mogę zro­bić, żeby dziec­ko mogło odnieść suk­ces?”. „Jak ja mogę zmo­dy­fi­ko­wać sytu­ację, żeby dziec­ko było w sta­nie roz­wi­jać swo­je kompetencje?”

Czy to zna­czy, że sta­le chce­my uła­twiać dziec­ku życie i dopa­so­wy­wać świat do nie­go? Wca­le nie. Tyle że na pew­nych eta­pach musi­my to zro­bić, bo ina­czej nigdy nie pój­dzie­my dalej. A jak już dziec­ko opa­nu­je pew­ne rze­czy, zacznie­my mu utrud­niać wyzwa­nie, zwięk­szać poziom trud­no­ści. Zacznij­my jed­nak od miej­sca, w któ­rym jest dziec­ko a nie od miej­sca, w któ­rym my chcie­li­by­śmy, żeby było.

Tak więc, kie­dy widzisz, że dziec­ko sobie nie radzi, nie robi tego, o co pro­sisz, zapy­taj sie­bie „co ja mogę zro­bić, żeby on był w sta­nie spro­stać zada­niu?” Może trze­ba odwró­cić krze­sło w dru­gą stro­nę? Może trze­ba zaśpie­wać zamiast mówić? Może trze­ba pra­co­wać na sto­ją­co, bo pozy­cja sie­dzą­ca jest zbyt roz­luź­nia­ją­ca, poza tym z góry ina­czej widać? A może wręcz prze­ciw­nie, trze­ba posa­dzić na pod­ło­dze i jesz­cze oprzeć o ścia­nę ple­ca­mi, żeby cia­ło mia­ło jak naj­wię­cej punk­tów pod­par­cia? A może…

Sko­ro mamy do czy­nie­nia z dziec­kiem z auty­zmem, nie­za­leż­nie czy jeste­śmy jego rodzi­cem, czy nauczy­cie­lem, poczyń­my wysi­łek, by chcieć się dowie­dzieć, by zna­leźć spo­sób, bo jakiś spo­sób musi być. Cza­sem dużo cza­su zaj­mu­je zna­le­zie­nie wła­ści­we­go klu­cza, ale nagro­da jest wiel­ka, więc war­to go szukać…

Zasób 5

W Drodze... – by z autyzmem żyło się łatwiej

W Drodze… to mój bezpłatny newsletter, który wydaję od wielu lat i który stworzyłam, by Cię inspirować, podtrzymywać na duchu, skłaniać do zadawania pytań i szukania na nie odpowiedzi. Dzielę się w nim swoim doświadczeniem, swoimi obserwacjami i przemyśleniami dotyczącymi życia z autyzmem w tle. Informuję w nim także, co u mnie słychać, co zgłębiam, czego się uczę, czego uczę innych, więc jak chcesz być na bieżąco, zapisz się na mój newsletter* a w zamian zyskasz dostęp do dwóch seminariów, które dla Ciebie nagrałam.