Kiedy ostatnio usłyszałam pytanie, jak ja uciekam od autyzmu, musiałam się dłuższą chwilę zastanowić nad odpowiedzią. Wówczas zdałam sobie sprawę, że w moim świecie nie ma czegoś takiego jak uciekanie od autyzmu. Jeśli znasz mnie już trochę, wiesz, że mam małego hopla na punkcie nazywania rzeczy. Przywiązuję wielką wagę do słów i tego jak działają na nasz umysł. Z tego względu pewnych sformułowań nigdy ode mnie nie usłyszysz. Również z tego powodu męczę „moich” rodziców i namawiam do wykreślenia pewnych zwrotów ze słownika a na ich miejsce zaproszenie innych. Taki mały zabieg, który czyni wielką różnicę.
Być może zastanawiasz się, co to ma wspólnego z „uciekaniem od autyzmu”.
Ano bardzo dużo ma wspólnego.
Kiedy myślę o uciekaniu przed czymś, od razu jestem wykończona. Nie dość, że pojawia się zmęczenie, z uciekaniem nieodłącznie kojarzy mi się strach, wszak uciekamy wtedy, gdy zagraża nam niebezpieczeństwo. Ktoś chce nas napaść, goni nas obcy pies obnażający ostre zęby, nie chcemy zmoknąć do suchej nitki z powodu zbliżającej się burzy.
Autyzmu nie można się bać. Trzeba się go uczyć, poznawać, oswajać. Czy go kiedykolwiek naprawdę poznamy? Nie sądzę. Jednak im więcej w nas pokory przed doświadczeniem i ciekawości człowieka przed nami, tym łatwiej z tym autyzmem nam się obchodzić.
Nie chcę się bać. Chcę szukać sposobów. I chcę je znajdować. Sposobów radzenia sobie z codziennością, z trudnymi chwilami, z większymi i mniejszymi wątpliwościami, które nieustannie mi towarzyszą. Chcę stawiać pytania i znajdować odpowiedzi. To, że czasem popełniam błąd, nie ma znaczenia. Pozwala mi dokonać korekty działań. Ważne, że skupiam się na rozwiązaniach. Nie zawsze je znajduję i to, że dziś rozwiązania nie mam, nie znaczy, że za jakiś czas go nie będzie.
Nie chcę uciekać od autyzmu. To część mojego życia. Czasem zabawna, czasem niezrozumiała, czasem bardzo trudna. Zawsze prawdziwa. I zawsze moja. To moje życie, to dobre życie. Piekielnie trudne i niezmiennie dobre. I niezmiennie moje. Nie chcę przed nim uciekać i nie robię tego. Mam nadzieję, że Ty też nie.
Zamiast uciekania wybieram moment w innym otoczeniu. W innym towarzystwie, w innych warunkach. To zawsze pozwala odpocząć i nabrać dystansu. Świadomie planuję czas, gdy autyzm schodzi na daleki plan, żeby nie powiedzieć, że chwilowo o nim zapominam.
Od zawsze miałam zdolność przełączania swego umysłu na inny tryb funkcjonowania. Pamiętam, że kiedy zmarł mój Tata, będąc pogrążona w rozpaczy w domu, w momencie gdy z niego wychodziłam potrafiłam całkowicie gdzie indziej skupić swoją uwagę i cieszyć się doświadczaniem chwili, studiowaniem, spotkaniami ze znajomymi.
Do dziś tak mam. Gdy się czymś zajmuję, nie myślę o innych rzeczach. Świadomie cały czas w sobie ćwiczę tę umiejętność. Pozwala w pełni uczestniczyć w tym, co się dzieje i cieszyć się chwilą.
Przestań uciekać. Odpoczywaj.
Przestań uciekać. Zmieniaj otoczenie.
Przestań uciekać. Odrywaj się na chwilę.
Przestań uciekać. Resetuj umysł i ciało.
Przestań uciekać. Przed sobą nie uciekniesz.
Skoro autyzm jest częścią Twojego życia, przed nim też nie. Odwróć się, popatrz mu w oczy i zastanów się, jak możesz sobie z nim poradzić.