Czy widzisz to, czego inni nie widzą?

Podziel się artykułem!

Cza­sem dopa­da­ją mnie wąt­pli­wo­ści, czy moja pra­ca ma sens. Czy jestem w sta­nie real­nie pomóc, żeby ludziom żyło się łatwiej? Czy to, co robi­my w ogó­le cokol­wiek zmie­nia? Nie­mniej nie­zmien­nie trwam w nie­za­chwia­nej pew­no­ści odno­śnie do mocy czło­wie­ka. W takich momen­tach zawsze przy­po­mi­nam sobie, że to, że cze­goś nie widać, nie zna­czy, że tego nie ma. Myślę o tym, że moim zada­niem jest pozo­stać w zaufa­niu, robić swo­je i czekać.

Cze­ka­nie jest takie trud­ne dla więk­szo­ści z nas. Wyda­je nam się, że wciąż musi­my dzia­łać, robić, być aktyw­ni, bo ina­czej nic się nie zmie­ni. A czę­sto, wła­śnie kie­dy zwal­nia­my, kie­dy przy­sta­je­my, przy­cho­dzą infor­ma­cje, a drzwi się otwierają.

Jadąc pocią­giem nad morze, ode­bra­łam wie­ści o zmia­nie. O prze­ło­mie, któ­ry nastą­pił w pew­nej cud­nej Isto­cie, któ­ra od dłu­gie­go cza­su trwa­ła w utknię­ciu. Pięk­ny poten­cjał uwię­zio­ny w pięk­nym cie­le. Pięk­ny umysł i czy­ste ser­ce zamknię­te w nie­mo­cy i stra­chu. Dłu­go nic się nie dzia­ło. Wszyst­ko, co zespo­ło­wo robi­li­śmy, mogło się wyda­wać nie­sku­tecz­ne. Nie było zmia­ny, któ­ra spra­wi­ła­by że poja­wi się wię­cej powie­trza do oddy­cha­nia, że przyj­dzie chęć wpra­wie­nia sie­bie w dzia­ła­nie, któ­re spra­wia przy­jem­ność. Każ­dy ruch miał źró­dło w przy­mu­sie, poczu­ciu obo­wiąz­ku, wpi­sy­wa­niu się w spo­łecz­ne ocze­ki­wa­nia. Nie było w tym Isto­ty. Nie było tego, co poru­sza ją, co dla niej jest waż­ne, bo sama nie mia­ła do tego dostępu.

Przy­szedł dzień, gdy poja­wi­ło się to zupeł­nie nie­zna­ne uczu­cie w cie­le – cię­żar w klat­ce pier­sio­wej gdzieś znik­nął, łatwiej było oddy­chać. Isto­ta nie wie­dzia­ła, co z tym zro­bić, tak było to inne od tego, co dobrze zna­ła. Jed­nak cie­ka­wość zwy­cię­ży­ła. Wewnętrz­na moc zna­la­zła szcze­li­nę, by zacząć prze­ni­kać, by wresz­cie dojść do gło­su. Ener­gia poszła w ruch. Poja­wi­ło się dzia­ła­nie, któ­re spra­wia radość. Oka­za­ło się, że moż­na robić rze­czy z chę­ci, nie z przy­mu­su. Przy­szły odważ­ne decy­zje i nowe wybo­ry. Jak­kol­wiek obar­czo­ne nie­pew­no­ścią, to przede wszyst­kim poczu­ciem bycia w zgo­dzie ze sobą. Może po raz pierw­szy w życiu. Nie­chaj się dzie­je. Jesz­cze nikt nie wie, dokąd to Isto­tę zapro­wa­dzi. Jestem prze­ko­na­na, że w jakieś pięk­ne miejsce.

Sie­dzia­łam w pocią­gu i pła­ka­łam ze wzru­sze­nia. Czu­ję całą sobą potę­gę zmia­ny, któ­rej doko­nu­je Isto­ta. Czu­ję i w peł­ni rozu­miem zachwyt zmia­ną w niej samej i we wszyst­kich wokół pomie­sza­ny z oba­wą przed nie­zna­nym. Jestem do głę­bi poru­szo­na tym, cze­go jestem świad­kiem. Prze­peł­nia mnie wdzięcz­ność, że mogę w tym pro­ce­sie towa­rzy­szyć, że mam przy­wi­lej obser­wo­wa­nia, jak motyl odwa­ża się wyjść z bez­piecz­ne­go choć cia­sne­go koko­nu i powo­lut­ku, ostroż­nie roz­kła­da­jąc skrzydła.

Więk­szość z nas jest prze­ko­na­na, że uwie­rzy­my, jak zoba­czy­my. Jak zoba­czę, że potra­fisz wysie­dzieć w ław­ce, to uwie­rzę. Jak zoba­czę, że sama się ubie­rasz, to uwie­rzę. Jak zoba­czę, że roz­ma­wiasz z ludź­mi, to uwie­rzę. Jak zoba­czę…, to uwierzę.

Przy­po­mnij sobie, jak Two­je dziec­ko uczy­ło się cho­dzić. Czy też tak myśla­łaś: „Jak zoba­czę, że cho­dzisz, to uwie­rzę, że potra­fisz?”. Z pew­no­ścią nie!
Zanim Two­je dziec­ko samo poma­sze­ro­wa­ło, Ty już oczy­ma swo­jej wyobraź­ni widzia­łaś, jak idzie i jedy­ne, co robi­łaś, to towa­rzy­szy­łaś w dro­dze. Czyż nie tak? Cier­pli­wie cze­ka­łaś, bo mia­łaś w sobie nie­za­chwia­ną pew­ność, że ten moment gdzieś w prze­strze­ni już jest i to tyl­ko kwe­stia cza­su, kie­dy nastą­pi. Nie wąt­pi­łaś, że Twój maluch pój­dzie, mimo że się prze­wra­cał, mimo że bywa­ło trud­no po dro­dze. Wie­dzia­łaś, że to jest.

Co by było, gdy­byś w inne spra­wy też tak wie­rzy­ła? Co by było, gdy­byś patrząc na swo­je dziec­ko, na inną waż­ną oso­bę, na samą sie­bie, widzia­ła to, cze­go jesz­cze nie widać? Co by było, gdy­byś mia­ła pew­ność mimo bra­ku dowo­dów? Co by to zmieniło?

Naszym zada­niem jest trwać w zaufa­niu w poten­cjał czło­wie­ka, któ­re­go mamy przed sobą. Może­my widzieć zmia­nę, któ­rej pra­gnie, zanim ona się doko­na. To naj­więk­szy dar, jaki może­my dać dru­gie­mu. Piszę o tym dla Mnie, dla Cie­bie, dla Nas, byśmy zawsze pamiętali.

Zasób 5

W Drodze... – by z autyzmem żyło się łatwiej

W Drodze… to mój bezpłatny newsletter, który wydaję od wielu lat i który stworzyłam, by Cię inspirować, podtrzymywać na duchu, skłaniać do zadawania pytań i szukania na nie odpowiedzi. Dzielę się w nim swoim doświadczeniem, swoimi obserwacjami i przemyśleniami dotyczącymi życia z autyzmem w tle. Informuję w nim także, co u mnie słychać, co zgłębiam, czego się uczę, czego uczę innych, więc jak chcesz być na bieżąco, zapisz się na mój newsletter* a w zamian zyskasz dostęp do dwóch seminariów, które dla Ciebie nagrałam.