Czas przedświąteczny oraz okres świąt stanowiły doskonałą okazję do przyjrzenia się sobie. Do popatrzenia na siebie z boku i postawienia pytania, czy u Ciebie wszystko musi być najlepsze.
Otoczenie, media, przekaz społeczny wciąż wymagają od Ciebie bycia na sto procent, dawania z siebie wszystkiego, słowem – dążenia do doskonałości.
Masz być świetnym pracownikiem lub szefem, masz być piękna i zadbana, masz być zadowolona, masz mieć wypucowany dom, masz mieć świętą cierpliwość do wszystkich, masz być doskonałą żoną, partnerką, kochanką i, oczywiście, doskonałą matką.
Kult doskonałości, dążenia do wymyślonego ideału, ciągłego doskonalenia się jest wszechobecny.
Święta są tego doskonałym przykładem. Wiele kobiet wraz z początkiem grudnia zaczęło wielkie przedsięwzięcie pt. idealne święta i wiele z nich nadal dochodzi po tym szczególnym czasie do siebie.
Idealna. Doskonała. Perfekcyjna.
Bardzo często tworzysz w swojej głowie wyobrażenie, jak coś powinno wyglądać, jaki ktoś, a Ty przede wszystkim, powinnaś być. Te wszystkie warunki, które powinny być spełnione. Warunki, które często w żaden sposób nie przystają do realiów Twojego życia. Często tworzysz obraz, w którym rzeczy są takie, jakie sobie wymyśliłaś w idealnym świecie, tyle że idealny świat nie istnieje…
A co, gdy Twój wymyślony obrazek odbiega od rzeczywistości?
Gdy nie możesz sobie posiedzieć godzinami przy stole i gadać ze znajomymi, bo jednym okiem stale musisz pilnować dziecko. Kiedy nie możesz pojechać na wymarzony weekend, bo nie masz kasy. Kiedy nie możesz pójść na spotkanie, bo nie masz z kim zostawić syna czy córki. Gdy gwar tak lubiany przez Ciebie wywołuje u Twego dziecka wszystkie te reakcje, które są trudne. Kiedy Twoje dziecko robi tzw. „akcję” i musisz nagle modyfikować swe plany. Kiedy nauczyciele Twojego dziecka nie są tak empatyczni i tak myślący, jak byś tego chciała. Kiedy…
Złość? Rozczarowanie? Frustracja? Smutek? Lęk? Pogubienie? Poczucie porażki?
Tak będzie zawsze, jeśli się nadmiernie przywiążesz do wykreowanej w swojej głowie wizji tego, co ma być, jak sprawy powinny wyglądać. Cała Twoja uwaga będzie skierowana na to, co sobie wymyśliłaś, tylko tego będziesz wypatrywać. Wówczas nawet gdy będą dziać się fajne rzeczy, będą dobre chwile, nie zauważysz ich, przegapisz, czekając na realizację swojego wyobrażenia. Nie będziesz umiała się cieszyć tym, co masz, bo będziesz myśleć tylko o tym, jak być powinno a nie jest.
Bardzo często też tworzysz wizję siebie jako matki. Matki idealnej, takiej, jaką chciałybyś być, jak sobie wyobrażasz, że matka „powinna” się zachowywać, działać, reagować.
Często to wyobrażenie obejmuje, że zawsze jesteś spokojna, nigdy nie podnosisz głosu, jesteś cierpliwa, zawsze obecna, uważna, empatyczna, słuchająca, zabawna, pełna energii, przyjacielska, wyrozumiała, dająca przestrzeń, inspirująca, piękna, mądra. Słowem twór idealny.
Narzucasz sobie standardy, którym nikt nie byłby w stanie sprostać. Ustawiasz poprzeczkę tak wysoko, że nie masz nawet szans tam doskoczyć.
A skutkuje to tym, że wyrzucasz sobie potem, że nie jesteś dość dobra. Nie jesteś taka, jaka powinnaś. Biczujesz siebie, że znowu się zniecierpliwiłaś, że nie wysłuchałaś, że przerwałaś, że powiedziałaś coś głupiego, że Ci się nie chciało, że…
Jako matka dziecka z autyzmem dodatkowo często wyrzucasz sobie, że nie robisz wystarczająco dużo. Powtarzasz sobie, że powinnaś z nim więcej pracować, przeczytać kolejną książkę o autyźmie, ćwiczyć więcej, rozumieć więcej, robić więcej.
To nic, że padasz na nos i śpisz na stojąco. I tak wyrzucasz sobie, że robisz za mało, żyjąc w ciągłym poczuciu nieadekwatności, w ciągłym byciu niewystarczająco dobrą. Kiedy tak jest, nie masz szansy ucieszyć się z tego, co jest. Ucieszyć się z tego, co robisz, co się udaje pomimo trudności.
A czy nie wystarczyłoby po prostu być dobrą? Dobrym pracownikiem, szefem, córką, przyjaciółką, koleżanką, żoną, partnerką i wreszcie po prostu dobrą matką? Wystarczająco dobrą matką?
Jeśli cokolwiek z tego, co napisałam Cię dotyczy, mam dla Ciebie propozycję:
Przyjrzyj się sobie w różnych kategoriach (np. przyjaciółka, partnerka, córka, itp.) i jeśli jesteś matką, koniecznie zrób to w kategorii bycia matką a następnie zauważ, jak o sobie myślisz.
Jakie masz wyobrażenie siebie w danej roli?
Następnie pomyśl, jak to by było, gdybyś w wybranej kategorii była po prostu dobra. Wystarczająco dobra. Wystarczająco dobra szefowa. Wystarczająco dobra córka. Wystarczająco dobra przyjaciółka. Wystarczająco dobra partnerka. I wreszcie wystarczająco dobra matka.
Co to dla ciebie znaczy?
Jaka jesteś, będąc wystarczająco dobrą matką?
Na co dajesz nie tylko innym, ale sobie przestrzeń?
Jaką niedoskonałość jako wystarczająco dobra matka dopuszczasz, zapraszasz do swojego życia?
Jakie masz kryteria bycia wystarczająco dobrą matką?
Pomyśl o konkretnych swoich zachowaniach, po których poznasz, że jest OK.
Jak to będziesz wiedzieć?
Pamiętaj, dla Twojego dziecka to, że jesteś wystarczająco dobrą matką, to bardzo, bardzo dużo. Nic więcej nie trzeba.