Bezradność. Niemoc. Bezsilność.
Znasz te hasła? Wiesz, co się za nimi kryje?
Jestem pewna, że aż nadto dobrze. Podobnie jak ja, z pewnością wielokrotnie doświadczałaś takiego stanu, kiedy wydaje Ci się, że choćbyś nie wiem, co robiła, jak bardzo się starała, ile wkładała pracy, to i tak wszystko na nic.
Poczucie bezradności może nas dopaść w każdej sferze życia: w pracy, w związku, w byciu matką, w byciu dzieckiem swojego rodzica, w jakiejkolwiek relacji, w finansach. Bardzo często oznacza ono utratę kontroli nad sytuacją a tym samym zachwianiu ulega nasze poczucie bezpieczeństwa. Wszyscy lubimy przewidywalność, nie trzeba mieć do tego autyzmu. Dla każdego z nas jest ona źródłem komfortu wynikającego z tego, że wiemy, czego możemy się spodziewać. Kiedy dzieje się zgodnie z naszymi przewidywaniami, jesteśmy zadowoleni, spokojni, zrelaksowani.
Tak to działa, jednocześnie warto zdać sobie sprawę, że w każdym układzie, gdy do głosu dochodzą inne osoby, nasz wpływ na rzeczywistość od razu staje się mniejszy, niż kiedy sprawy zależą jedynie od nas. I na takiej właśnie sytuacji chciałabym się skupić a konkretnie na byciu matką człowieka funkcjonującego inaczej niż standardowa sytuacja przewiduje.
Teoretycznie masz dziecko tzw. wysoko funkcjonujące, czyli gada, wszystko rozumie, potrafi różne rzeczy wyjaśnić, uargumentować itd., ale regularnie, kiedy Ty właśnie sobie pomyślałaś, że tak cudnie zwyczajnie się robi, odwala Ci niespodziewaną akcję z krzykami, wyzwiskami, rzucaniem się na ziemię, na Ciebie, z rzucaniem co wpadnie w ręce itp. a Ty się gubisz, bo straciłaś czujność i jesteś tak zszokowana i pogubiona, że nie wiesz, co masz zrobić.
Albo przygotowujesz się na wyjście, zabierasz ze sobą słuchawki ochronne, gadżety, żeby się Człowiek mógł sobą zająć, sprawdzasz przed wyjściem miejsce, uprzedzasz, co się będzie działo, co będziecie robić, tłumaczysz, że pójdziecie na ukochane frytki, że potem huśtawki, itp. itd. O wszystko zadbałaś, przerobiłaś w głowie różne scenariusze i masz przygotowane rozwiązania, więc ruszacie w skupisko ludzi a tu Twe dziecię daje dyla i pędzi co sił w nogach do współuczestnika wydarzenia i wyrywa mu z ręki lód, po czym wkłada sobie szybko do buzi, zanim ktokolwiek zdąży zareagować.
Albo ustaliliście wcześniej że przyjdą goście, omówiliście co będzie się działo, uprzedziłaś Człowieka, że nie będzie musiał rozmawiać czy wchodzić w jakiekolwiek interakcje. Cieszysz się na spotkanie ze znajomymi a tu nagle, gdy słychać dzwonek do drzwi, Człowiek dostaje furii i odmawia wpuszczenia kogokolwiek obcego. Nie pomagają tłumaczenia, prośby, nawet uciekanie się do przekupstwa, którego nie uznajesz, nie działa.
Albo idziecie rodziną na spacer, jest fajnie, wszyscy zadowoleni, rozmawiają, cieszycie się wspólnym czasem. I nagle Człowiek bez żadnego ostrzeżenia leci na twarz i wali głową w chodnik, bo właśnie wystąpił u niego napad padaczkowy. W ciągu jednej sekundy rodzinna sielanka przemieniła się w stan zagrożenia życia i Ty musisz zrobić, co do Ciebie należy a przy okazji zadbać emocjonalnie o pozostałe dzieci.
Przykłady można by mnożyć w nieskończoność. Ktoś mógłby mi zarzucić, że piszę tylko o trudnych sytuacjach a przecież nie tylko takie mają miejsce. Oczywiście! Jednocześnie nikt nie doświadcza poczucia bezradności w sytuacjach łatwych i przyjemnych. Czy to się komuś podoba, czy nie, każdy, kto opiekuje się lub żyje z osobą funkcjonującą w tzw. odmienny sposób, będzie doświadczał momentów bezradności. Doświadczamy jej wszyscy, niemniej będąc w stałym kontakcie z człowiekiem mającym inny modus operandi niż większość, poczucie bezsilności i zagubienia będzie w naszym życiu częstsze niż w standardowej populacji.
Oczywiście, tym, co determinuje, jak będziemy się czuli w danej sytuacji, jest to, jak o niej myślimy, jak ją oceniamy i jakie jej nadajemy znaczenie. Niemniej nawet najbardziej wyćwiczonym w zarządzaniu sobą i własnymi myślami, momenty bezradności się przydarzają i już, dlatego dobrze wiedzieć, jak sobie z nią radzić.
Szczerze, znam tylko jeden naprawdę skuteczny sposób a jest nim Twoje własne sprawstwo.
„Moje sprawstwo, czyli co konkretnie?”, zapytasz.
Przez sprawstwo rozumiem dostarczanie sobie doświadczeń, w których masz bezpośrednie przełożenie swoich działań na rezultat. Kiedy wiesz, że to od Ciebie zależy, jak sprawy się potoczą.
Dlaczego to takie ważne?
Takie momenty, gdy efektem tego, co robisz, jest to, co zaplanowałaś, dają nam poczucie mocy. Dają nam przeświadczenie, że możemy sprawiać rzeczy, że możemy mieć wpływ na bieg zdarzeń.
Mało się o tym mówi a każdy człowiek potrzebuje doświadczać sprawstwa na co dzień, gdyż to ono właśnie daje nam poczucie, że jesteśmy kompetentni, jesteśmy sprawczy, potrafimy wywołać określony skutek. Są to doświadczenia niezbędne do dobrego myślenia o sobie, do wiary we własne możliwości.
Zanim przejdziemy do sposobów na doświadczanie sprawstwa, warto wspomnieć tutaj o naszych Ludziach z autyzmem. Jakże często w procesie terapeutycznym zapomina się o tym, jak mało mają oni okazji do doświadczania swej sprawczości i jakie to ważne, by o to zadbać.
Mało mają okazji, bo często na drodze stają obiektywne trudności w postaci planowania ruchu, naśladowania, sprawności fizycznej. Na drodze także stają kłopoty w komunikacji i relacjach z innymi ludźmi, gdyż trudno wprawić innych w ruch ( a to daje wielkie poczucie sprawstwa), jeśli nie można się z nimi dogadać.
Z bardzo często ograniczonych możliwości doświadczania swej sprawczej natury mogą wynikać rozmaite zachowania określane przez otoczenie jako trudne.
Weźmy darcie ubrań. Zawsze jak pociągnę, to się rozdziera i za każdym takim pociągnięciem utwierdzam się w tym, że realizuję zamierzony efekt.
Weźmy robienie bałaganu, wysypywanie rzeczy, itp. Ile razy przechylam pudło z klockami, za każdym razem się wysypują.
Weźmy popychanie kolegi. Jak go popchnę, zawsze się rozryczy a nauczycielka przyjdzie i postawi do kąta.
Specjaliści krzykną pewnie zaraz, że tu chodzi o kontrolę nad sytuacją i przewidywalność zdarzeń.
Oczywiście, że tak. I chodzi też o sprawstwo, o utwierdzanie się w tym, że mogę, potrafię, jestem w stanie uzyskać taki efekt, jaki chcę.
Sprawczość zakłada przewidywalność. Kiedy naciskam włącznik światła, zakładam, że za chwilę zrobi się w pomieszczeniu jasno. Kiedy odkręcam kran, zakładam, że zaraz poleci z niego woda. Kiedy uderzam młotkiem w gwóźdź, zakładam, że go wbiję. Itp. Itd.
Gdzie zatem szukać okazji do doświadczania własnej sprawczości.
Wszystko, co wychodzi spod Twoich rąk, zawsze da Ci takie poczucie: gotowanie, praca w ogrodzie, majsterkowanie, szycie, rąbanie drewna, każdy rodzaj rękodzieła.
Wszelka twórczość a w tym gra na instrumencie, malowanie, rysowanie, pisanie, śpiew, robienie zdjęć.
Wszelkie zajęcie sportowe i parasportowe jak strzelanie z łuku, wspinanie się, taniec, jazda samochodem, ale też bieganie, pływanie, skoki i cokolwiek Ci przyjdzie do głowy.
Załatwianie spraw i tych zwykłych i tych nie do załatwienia.
Mówienie w obcym języku, skuteczne komunikowanie się.
Moje ulubione to:
- Sport – on daje mi cudowne przełożenie moich działań na efekt. To ode mnie i tylko ode mnie zależy, czy pobiegnę, czy popłynę szybciej. To jedyna w swoim rodzaju zamiana myśli na konkretne doświadczenie swojego ciała, swej sprawności, siebie.
- Rozpalanie ognia – jak dobrze ułożę ognisko, wiem, że się zapali. I ten moment, gdy krzeszę ogień i w ciągu sekundy stosik zajmuje się płomieniem. To się nazywa sprawianie rzeczy.
- Rąbanie drewna – kocham patrzeć, jak pod uderzeniem siekiery w moim ręku polano rozpada się na mniejsze części.
- Szydełkowanie – ta chwila, gdy na moich oczach spod moich palców wychodzi ten kawałek czegoś właśnie stworzonego.
- Parkowanie, szczególnie równoległe, samochodem w ciasnych miejscach – uwielbiam ten moment, gdy naciskam hamulec po wstawieniu się autem a w mojej głowie słyszę „oczywiście, że się wstawiłam”.
Sposobów na doświadczanie sprawstwa są tysiące. Warto o nich pomyśleć a następnie wybrać te, które będą najlepiej z Tobą rezonować i dbać o to, by mieć wiele takich sytuacji.
Mi w życiu codziennym regularnej sprawczości dostarcza sport. Tu wszystko zależy tylko ode mnie a przy tak wielu sytuacjach, gdy rzeczy są poza moją kontrolą i nic na to nie mogę poradzić, jest to moje panaceum na ten stan rzeczy. Pewnie dlatego jest go u mnie coraz więcej i więcej.
A Ty jak zapewniasz sobie poczucie sprawstwa?
Pamiętaj, by zadbać o to także u Twojego dziecka. Na pewno świetnie mu posłuży.