Bezradność czyli moje/​Twoje drugie imię

Podziel się artykułem!

Bez­rad­ność. Nie­moc. Bez­sil­ność.
Znasz te hasła? Wiesz, co się za nimi kry­je?
Jestem pew­na, że aż nad­to dobrze. Podob­nie jak ja, z pew­no­ścią wie­lo­krot­nie doświad­cza­łaś takie­go sta­nu, kie­dy wyda­je Ci się, że choć­byś nie wiem, co robi­ła, jak bar­dzo się sta­ra­ła, ile wkła­da­ła pra­cy, to i tak wszyst­ko na nic.
Poczu­cie bez­rad­no­ści może nas dopaść w każ­dej sfe­rze życia: w pra­cy, w związ­ku, w byciu mat­ką, w byciu dziec­kiem swo­je­go rodzi­ca, w jakiej­kol­wiek rela­cji, w finan­sach. Bar­dzo czę­sto ozna­cza ono utra­tę kon­tro­li nad sytu­acją a tym samym zachwia­niu ule­ga nasze poczu­cie bez­pie­czeń­stwa. Wszy­scy lubi­my prze­wi­dy­wal­ność, nie trze­ba mieć do tego auty­zmu. Dla każ­de­go z nas jest ona źró­dłem kom­for­tu wyni­ka­ją­ce­go z tego, że wie­my, cze­go może­my się spo­dzie­wać. Kie­dy dzie­je się zgod­nie z naszy­mi prze­wi­dy­wa­nia­mi, jeste­śmy zado­wo­le­ni, spo­koj­ni, zre­lak­so­wa­ni.
Tak to dzia­ła, jed­no­cze­śnie war­to zdać sobie spra­wę, że w każ­dym ukła­dzie, gdy do gło­su docho­dzą inne oso­by, nasz wpływ na rze­czy­wi­stość od razu sta­je się mniej­szy, niż kie­dy spra­wy zale­żą jedy­nie od nas. I na takiej wła­śnie sytu­acji chcia­ła­bym się sku­pić a kon­kret­nie na byciu mat­ką czło­wie­ka funk­cjo­nu­ją­ce­go ina­czej niż stan­dar­do­wa sytu­acja przewiduje.

Teo­re­tycz­nie masz dziec­ko tzw. wyso­ko funk­cjo­nu­ją­ce, czy­li gada, wszyst­ko rozu­mie, potra­fi róż­ne rze­czy wyja­śnić, uar­gu­men­to­wać itd., ale regu­lar­nie, kie­dy Ty wła­śnie sobie pomy­śla­łaś, że tak cud­nie zwy­czaj­nie się robi, odwa­la Ci nie­spo­dzie­wa­ną akcję z krzy­ka­mi, wyzwi­ska­mi, rzu­ca­niem się na zie­mię, na Cie­bie, z rzu­ca­niem co wpad­nie w ręce itp. a Ty się gubisz, bo stra­ci­łaś czuj­ność i jesteś tak zszo­ko­wa­na i pogu­bio­na, że nie wiesz, co masz zrobić.

Albo przy­go­to­wu­jesz się na wyj­ście, zabie­rasz ze sobą słu­chaw­ki ochron­ne, gadże­ty, żeby się Czło­wiek mógł sobą zająć, spraw­dzasz przed wyj­ściem miej­sce, uprze­dzasz, co się będzie dzia­ło, co będzie­cie robić, tłu­ma­czysz, że pój­dzie­cie na uko­cha­ne fryt­ki, że potem huś­taw­ki, itp. itd. O wszyst­ko zadba­łaś, prze­ro­bi­łaś w gło­wie róż­ne sce­na­riu­sze i masz przy­go­to­wa­ne roz­wią­za­nia, więc rusza­cie w sku­pi­sko ludzi a tu Twe dzie­cię daje dyla i pędzi co sił w nogach do współ­uczest­ni­ka wyda­rze­nia i wyry­wa mu z ręki lód, po czym wkła­da sobie szyb­ko do buzi, zanim kto­kol­wiek zdą­ży zareagować.

Albo usta­li­li­ście wcze­śniej że przyj­dą goście, omó­wi­li­ście co będzie się dzia­ło, uprze­dzi­łaś Czło­wie­ka, że nie będzie musiał roz­ma­wiać czy wcho­dzić w jakie­kol­wiek inte­rak­cje. Cie­szysz się na spo­tka­nie ze zna­jo­my­mi a tu nagle, gdy sły­chać dzwo­nek do drzwi, Czło­wiek dosta­je furii i odma­wia wpusz­cze­nia kogo­kol­wiek obce­go. Nie poma­ga­ją tłu­ma­cze­nia, proś­by, nawet ucie­ka­nie się do prze­kup­stwa, któ­re­go nie uzna­jesz, nie działa.

Albo idzie­cie rodzi­ną na spa­cer, jest faj­nie, wszy­scy zado­wo­le­ni, roz­ma­wia­ją, cie­szy­cie się wspól­nym cza­sem. I nagle Czło­wiek bez żad­ne­go ostrze­że­nia leci na twarz i wali gło­wą w chod­nik, bo wła­śnie wystą­pił u nie­go napad padacz­ko­wy. W cią­gu jed­nej sekun­dy rodzin­na sie­lan­ka prze­mie­ni­ła się w stan zagro­że­nia życia i Ty musisz zro­bić, co do Cie­bie nale­ży a przy oka­zji zadbać emo­cjo­nal­nie o pozo­sta­łe dzieci.

Przy­kła­dy moż­na by mno­żyć w nie­skoń­czo­ność. Ktoś mógł­by mi zarzu­cić, że piszę tyl­ko o trud­nych sytu­acjach a prze­cież nie tyl­ko takie mają miej­sce. Oczy­wi­ście! Jed­no­cze­śnie nikt nie doświad­cza poczu­cia bez­rad­no­ści w sytu­acjach łatwych i przy­jem­nych. Czy to się komuś podo­ba, czy nie, każ­dy, kto opie­ku­je się lub żyje z oso­bą funk­cjo­nu­ją­cą w tzw. odmien­ny spo­sób, będzie doświad­czał momen­tów bez­rad­no­ści. Doświad­cza­my jej wszy­scy, nie­mniej będąc w sta­łym kon­tak­cie z czło­wie­kiem mają­cym inny modus ope­ran­di niż więk­szość, poczu­cie bez­sil­no­ści i zagu­bie­nia będzie w naszym życiu częst­sze niż w stan­dar­do­wej populacji.

Oczy­wi­ście, tym, co deter­mi­nu­je, jak będzie­my się czu­li w danej sytu­acji, jest to, jak o niej myśli­my, jak ją oce­nia­my i jakie jej nada­je­my zna­cze­nie. Nie­mniej nawet naj­bar­dziej wyćwi­czo­nym w zarzą­dza­niu sobą i wła­sny­mi myśla­mi, momen­ty bez­rad­no­ści się przy­da­rza­ją i już, dla­te­go dobrze wie­dzieć, jak sobie z nią radzić.

Szcze­rze, znam tyl­ko jeden napraw­dę sku­tecz­ny spo­sób a jest nim Two­je wła­sne spraw­stwo.
„Moje spraw­stwo, czy­li co kon­kret­nie?”, zapy­tasz.
Przez spraw­stwo rozu­miem dostar­cza­nie sobie doświad­czeń, w któ­rych masz bez­po­śred­nie prze­ło­że­nie swo­ich dzia­łań na rezul­tat. Kie­dy wiesz, że to od Cie­bie zale­ży, jak spra­wy się poto­czą.
Dla­cze­go to takie waż­ne?
Takie momen­ty, gdy efek­tem tego, co robisz, jest to, co zapla­no­wa­łaś, dają nam poczu­cie mocy. Dają nam prze­świad­cze­nie, że może­my spra­wiać rze­czy, że może­my mieć wpływ na bieg zda­rzeń.
Mało się o tym mówi a każ­dy czło­wiek potrze­bu­je doświad­czać spraw­stwa na co dzień, gdyż to ono wła­śnie daje nam poczu­cie, że jeste­śmy kom­pe­tent­ni, jeste­śmy spraw­czy, potra­fi­my wywo­łać okre­ślo­ny sku­tek. Są to doświad­cze­nia nie­zbęd­ne do dobre­go myśle­nia o sobie, do wia­ry we wła­sne możliwości.

Zanim przej­dzie­my do spo­so­bów na doświad­cza­nie spraw­stwa, war­to wspo­mnieć tutaj o naszych Ludziach z auty­zmem. Jak­że czę­sto w pro­ce­sie tera­peu­tycz­nym zapo­mi­na się o tym, jak mało mają oni oka­zji do doświad­cza­nia swej spraw­czo­ści i jakie to waż­ne, by o to zadbać.
Mało mają oka­zji, bo czę­sto na dro­dze sta­ją obiek­tyw­ne trud­no­ści w posta­ci pla­no­wa­nia ruchu, naśla­do­wa­nia, spraw­no­ści fizycz­nej. Na dro­dze tak­że sta­ją kło­po­ty w komu­ni­ka­cji i rela­cjach z inny­mi ludź­mi, gdyż trud­no wpra­wić innych w ruch ( a to daje wiel­kie poczu­cie spraw­stwa), jeśli nie moż­na się z nimi dogadać.

Z bar­dzo czę­sto ogra­ni­czo­nych moż­li­wo­ści doświad­cza­nia swej spraw­czej natu­ry mogą wyni­kać roz­ma­ite zacho­wa­nia okre­śla­ne przez oto­cze­nie jako trud­ne.
Weź­my dar­cie ubrań. Zawsze jak pocią­gnę, to się roz­dzie­ra i za każ­dym takim pocią­gnię­ciem utwier­dzam się w tym, że reali­zu­ję zamie­rzo­ny efekt.
Weź­my robie­nie bała­ga­nu, wysy­py­wa­nie rze­czy, itp. Ile razy prze­chy­lam pudło z kloc­ka­mi, za każ­dym razem się wysy­pu­ją.
Weź­my popy­cha­nie kole­gi. Jak go popchnę, zawsze się roz­ry­czy a nauczy­ciel­ka przyj­dzie i posta­wi do kąta.

Spe­cja­li­ści krzyk­ną pew­nie zaraz, że tu cho­dzi o kon­tro­lę nad sytu­acją i prze­wi­dy­wal­ność zda­rzeń.
Oczy­wi­ście, że tak. I cho­dzi też o spraw­stwo, o utwier­dza­nie się w tym, że mogę, potra­fię, jestem w sta­nie uzy­skać taki efekt, jaki chcę.
Spraw­czość zakła­da prze­wi­dy­wal­ność. Kie­dy naci­skam włącz­nik świa­tła, zakła­dam, że za chwi­lę zro­bi się w pomiesz­cze­niu jasno. Kie­dy odkrę­cam kran, zakła­dam, że zaraz pole­ci z nie­go woda. Kie­dy ude­rzam młot­kiem w gwóźdź, zakła­dam, że go wbi­ję. Itp. Itd.

Gdzie zatem szu­kać oka­zji do doświad­cza­nia wła­snej spraw­czo­ści.
Wszyst­ko, co wycho­dzi spod Two­ich rąk, zawsze da Ci takie poczu­cie: goto­wa­nie, pra­ca w ogro­dzie, maj­ster­ko­wa­nie, szy­cie, rąba­nie drew­na, każ­dy rodzaj ręko­dzie­ła.
Wszel­ka twór­czość a w tym gra na instru­men­cie, malo­wa­nie, ryso­wa­nie, pisa­nie, śpiew, robie­nie zdjęć.
Wszel­kie zaję­cie spor­to­we i para­spor­to­we jak strze­la­nie z łuku, wspi­na­nie się, taniec, jaz­da samo­cho­dem, ale też bie­ga­nie, pły­wa­nie, sko­ki i cokol­wiek Ci przyj­dzie do gło­wy.
Zała­twia­nie spraw i tych zwy­kłych i tych nie do zała­twie­nia.
Mówie­nie w obcym języ­ku, sku­tecz­ne komu­ni­ko­wa­nie się.

Moje ulu­bio­ne to:

  • Sport – on daje mi cudow­ne prze­ło­że­nie moich dzia­łań na efekt. To ode mnie i tyl­ko ode mnie zale­ży, czy pobie­gnę, czy popły­nę szyb­ciej. To jedy­na w swo­im rodza­ju zamia­na myśli na kon­kret­ne doświad­cze­nie swo­je­go cia­ła, swej spraw­no­ści, siebie.
  • Roz­pa­la­nie ognia – jak dobrze uło­żę ogni­sko, wiem, że się zapa­li. I ten moment, gdy krze­szę ogień i w cią­gu sekun­dy sto­sik zaj­mu­je się pło­mie­niem. To się nazy­wa spra­wia­nie rzeczy.
  • Rąba­nie drew­na – kocham patrzeć, jak pod ude­rze­niem sie­kie­ry w moim ręku pola­no roz­pa­da się na mniej­sze części.
  • Szy­deł­ko­wa­nie – ta chwi­la, gdy na moich oczach spod moich pal­ców wycho­dzi ten kawa­łek cze­goś wła­śnie stworzonego.
  • Par­ko­wa­nie, szcze­gól­nie rów­no­le­głe, samo­cho­dem w cia­snych miej­scach – uwiel­biam ten moment, gdy naci­skam hamu­lec po wsta­wie­niu się autem a w mojej gło­wie sły­szę „oczy­wi­ście, że się wstawiłam”.

Spo­so­bów na doświad­cza­nie spraw­stwa są tysią­ce. War­to o nich pomy­śleć a następ­nie wybrać te, któ­re będą naj­le­piej z Tobą rezo­no­wać i dbać o to, by mieć wie­le takich sytu­acji.
Mi w życiu codzien­nym regu­lar­nej spraw­czo­ści dostar­cza sport. Tu wszyst­ko zale­ży tyl­ko ode mnie a przy tak wie­lu sytu­acjach, gdy rze­czy są poza moją kon­tro­lą i nic na to nie mogę pora­dzić, jest to moje pana­ceum na ten stan rze­czy. Pew­nie dla­te­go jest go u mnie coraz wię­cej i więcej.

A Ty jak zapew­niasz sobie poczu­cie sprawstwa?

Pamię­taj, by zadbać o to tak­że u Two­je­go dziec­ka. Na pew­no świet­nie mu posłuży.

Zasób 5

W Drodze... – by z autyzmem żyło się łatwiej

W Drodze… to mój bezpłatny newsletter, który wydaję od wielu lat i który stworzyłam, by Cię inspirować, podtrzymywać na duchu, skłaniać do zadawania pytań i szukania na nie odpowiedzi. Dzielę się w nim swoim doświadczeniem, swoimi obserwacjami i przemyśleniami dotyczącymi życia z autyzmem w tle. Informuję w nim także, co u mnie słychać, co zgłębiam, czego się uczę, czego uczę innych, więc jak chcesz być na bieżąco, zapisz się na mój newsletter* a w zamian zyskasz dostęp do dwóch seminariów, które dla Ciebie nagrałam.