Piękny słoneczny dzień. Jestem z Adasiem na spacerze w parku tuż obok ośrodka Fundacji Synapsis. Jest ze mną koleżanka, która też ma syna z autyzmem. Obaj mają po 6 – 7 lat. Dochodzimy do miejsca wysypanego drobnymi kamykami, w którym chłopcy ochoczo się rozsiadają i zaczynają rzeczone kamyki przesypywać. Oni dwaj, szczęśliwi, zahipnotyzowani, obserwujący tańczące promienie światła na małych grudkach, wsłuchujący się w dźwięk upadających na ziemię kamyków i my dwie, zrelaksowane, korzystające z chwili luzu i oddające się prostej przyjemności rozmowy. W międzyczasie mój synek zmienia zabawę z przesypywania w rzucanie i patrzenie jak kamyki odbijają się do nawierzchni. Jesteśmy z daleka od ludzi, więc nie interweniuję, bo nie ma ryzyka, że kamyk kogoś dosięgnie.I nagle…
„Jak matka kretynka, to i dziecko głupie”.
Miła chwila pryska jak bańka mydlana. O co chodzi?
Starsza pani przechodzi dziesięć metrów dalej i najwyraźniej nie może znieść, że ktoś odkrywa świat. Żeby ten kamyk choć w jej stronę się potoczył…Pierwszy listopada. Idziemy alejką cmentarną wśród sporego tłoku, zapalić świeczkę dziadkowi Adasia. Poruszamy się powoli w zgodnym tempie z innymi. Adaś trzyma w ręku kwiatek, więc pilnuję, żeby przypadkiem nie dźgnął nim eleganckiej pani idącej przed nami. Cisza, zaduma, wspomnienie i tęsknota z tymi, których już nie ma. „No co za kretyn depcze mi po piętach” słyszę nagle w momencie, kiedy właśnie kończę mówić „przepraszam bardzo”, bo zauważyłam, że moje dziecko „skrobało marchewki” eleganckiej pani przed nami. Tyle jadu w głosie a on nawet nie zauważył, że stanął kobiecie na pięcie. Kiedy mi stanie na nogę, też nie zauważa… O gapiących się na nas ludziach nawet nie wspominam, bo to mamy na porządku dziennym. Sytuacje można by mnożyć. Ty też masz swoich na pewno wiele.Każdy rodzic dziecka z autyzmem, przynajmniej na jakimś, zwykle początkowym, etapie jego choroby doświadcza sytuacji, kiedy nieznana nam osoba czyni uwagi z powodu zachowania dziecka. Czasem sprowadza się to do komentarza typu „rozwydrzony dzieciak”, czasem do kilku zdań moralizowania nas i dziecka, a czasem, o ile damy się sprowokować, przeradza w dyskusję, z której wychodzimy w stanie skrajnego roztrzęsienia. Brzmi znajomo? Ależ oczywiście.
Jako że ostatnio dość często ten temat przewijał się w moich rozmowach z rodzicami, postanowiłam napisać o tym kilka słów. Temat jest trudny z kilku powodów.Po pierwsze, dla nas rodziców, bo ktoś niepochlebnie wyraża się o naszym dziecku. W każdej matce budzi się wtedy instynkt wilczycy, która musi bronić swego stada i jest gotowa zagryźć na śmierć.
Po drugie, spotykamy się wtedy często z krytyką naszych kompetencji rodzicielskich, które, jak dobrze wiemy, wymagają od nas bardzo, bardzo dużo. Robimy, co w naszej mocy, żeby być jak najlepszym rodzicem dla naszego trudnego w prowadzeniu dziecka, często działając na granicy przetrwania a tu nagle osoba, którą pierwszy raz widzimy na oczy uzurpuje sobie prawo, żeby nam mówić, że własnego dziecka nie potrafimy wychować.
Po trzecie, dlatego że często biorą w niej udział inne nasze dzieci, które zupełnie nie potrafią sobie poradzić w takim momencie i oprócz tego, że mamy do ogarnięcia nasze dziecko z autyzmem, siebie, sytuacje z obcą osobą, to jeszcze musimy ratować emocje naszych neurotypowych dzieci. Wreszcie po czwarte, dlatego że osoby, które otwarcie krytykują nasze dzieci, najczęściej zupełnie nie zastanawiają się nad tym, co mówią i co więcej, najczęściej mają dobre intencje. Może wydaje im się, że wiedzą lepiej…?Czy warto szarpać sobie nerwy? Absolutnie nie, dlatego warto się na taką sytuację przygotować i mieć na podorędziu gotowe rozwiązanie.Co zatem robić, kiedy takie rzeczy mają miejsce?
Jak sobie poradzić, żeby nie skończyło się awanturą?
Jak zadbać w tej sytuacji o siebie i dziecko? Zastanawiając się nad tym tematem, przyszło mi do głowy kilka rzeczy.Punkt nr 1: Zadbaj o siebie i swoje dziecko
Kiedy ktoś komentuje zachowanie Twojego dziecka, skup się na sobie i na tym, co myślisz. Trzymaj myśli na wodzy i nie pozwól im pogalopować, zanim nie zdecydujesz, jak zareagujesz.
Zajmij się dzieckiem, bo to ono wymaga Twojego działania a nie „życzliwy” komentator zdarzenia.Punkt nr 2: Zdecyduj, co chcesz zrobićPunkt nr 3: Działaj Oto niektóre pomysły, które można zastosować:
- Zignoruj, traktuj „życzliwego” jak powietrze – na niektórych bardzo dobrze działa i się zniechęcają, po chwili odchodząc i zostawiając nas w spokoju.
- Odwróć się i rzuć „niepełnosprawny” – taką strategię stosuje moja koleżanka i mówi, że dość dobrze działa, bo ludzie głupieją i się wycofują. Jaj jej nie lubię, bo nie chcę używać w obecności mojego dziecka słowa „niepełnosprawny”.
Miej w pogotowiu karteczkę, którą wręczysz uciążliwemu „życzliwemu”, nie przestającemu Cię pouczać mimo twego ignorowania go. Na karteczce można napisać różnie. Oto kilka propozycji:
- Moje dziecko ma autyzm. Bądź dla nas wyrozumiały.
- Moje dziecko ma autyzm. Daj nam spokój.
- Moje dziecko ma autyzm. Czy już możesz przestać się gapić?
- Moje dziecko ma autyzm. Nie radzi sobie ze światem. Bądź dla nas łagodny.
- Moje dziecko ma autyzm. I tak jest nam trudno. Pomóż nam, nie wtrącając się.
To tylko kilka opcji, które można sprawdzić w życiu. Ja zamierzam sprawić sobie karteczki i ich używać, gdyż do tej pory stosowałam jedynie wybiórczą głuchotę na komentarze „życzliwych” osób.Bardzo mi zależy, żebyś podzielił/a się sposobami, które stosujesz, jeśli jesteś rodzicem. Co dla Ciebie działa? Może robisz coś, z czego mogą skorzystać inni rodzice? Napisz, proszę, koniecznie.Jeśli nie jesteś rodzicem, też koniecznie napisz, co, Twoim zdaniem, w takiej sytuacji byłoby najlepiej odebrane i skutkowało. Perspektywa nie-rodzica jest bardzo cenna, gdyż widzisz coś, czego rodzic nie zauważa.Z Waszych patentów przygotuję zbiór rad dla rodziców, który każdy z Was dostanie w oddzielnym pliku.Stwórzmy razem przydatną rzecz. Napisz do info@mariajedral.pl