Korygowanie. Dyscyplinowanie. Poprawianie.

Podziel się artykułem!

Kory­go­wa­nie. Dys­cy­pli­no­wa­nie. Popra­wia­nie.
Wszech­obec­ne. Nad­mier­ne. Natychmiastowe.

Czło­wiek led­wie zaczął coś robić i już jest korek­ta. Nie zdą­żył pod­jąć dzia­ła­nia, a już go poga­nia­ją, nawo­łu­ją, przy­po­mi­na­ją. Zatrzy­mał się w trak­cie – natych­miast go popędzają.

Znasz to? Idę o zakład, że tak. Z pew­no­ścią nie­jed­no­krot­nie byłaś adre­sat­ką takich dzia­łań, szcze­gól­nie w cza­sach dzie­ciń­stwa. Zakła­dam też, że, podob­nie jak zna­ko­mi­tej więk­szo­ści z nas, nie­raz zda­rzy­ło Ci się zasto­so­wać takie zacho­wa­nia wobec swo­je­go dziec­ka czy ucznia.

Cze­mu to robi­my? Tyle się mówi o tym, by dać prze­strzeń na bycie, czas na pomy­śle­nie, moż­li­wość samo­dziel­ne­go dzia­ła­nia, a jed­nak cały czas nagmin­ne jest kory­go­wa­nie ludzi w spek­trum, gdy tyl­ko ich dzia­ła­nia odbie­ga­ją choć tro­chę od tego, co rodzic, nauczy­ciel czy tera­peu­ta sobie zało­ży­li. Co spra­wia, że tak łatwo nam to przy­cho­dzi? O co w tym chodzi?

Pierw­szy powód to strach. Strach, że czło­wiek zro­bi ina­czej niż „powi­nien”. Kie­dy tyl­ko poja­wia­ją się pierw­sze jaskół­ki świad­czą­ce o tym, że coś może zro­bić ina­czej niż w naszym zało­że­niu, natych­miast wcho­dzi korek­ta, jak­by od tego ludz­kie życie zale­ża­ło. Nie ma szan­sy, żeby zadzia­łał po swo­je­mu, a my dowie­dzieć się, jak to robi, a zatem jak myśli, bo już w przed­bie­gach wszyst­ko zosta­ło ukró­co­ne. Cze­go się boimy? Czę­sto sły­szę od rodzi­ców, że boją się tego, że oka­że się, że dziec­ko robi coś „źle”, a to świad­czy o tym, że są nie­wy­dol­ni w rodzi­ciel­stwie. Strach przed oce­ną, przed porów­na­niem z inny­mi, przed utra­tą wize­run­ku sie­bie. A gdzie miej­sce na tego czło­wie­ka, któ­ry dzia­ła naj­le­piej, jak potra­fi i chciał­by, żeby na to dzia­ła­nie dać mu szan­sę? Strach przed „błę­dem” nie­ro­ze­rwal­nie jest zwią­za­ny z ocze­ki­wa­nia­mi, jakie wobec czło­wie­ka mamy. Nie lubi­my, gdy nie są speł­nio­ne, więc pod­świa­do­mie robi­my wszyst­ko, żeby do tego nie dopu­ścić. Włą­cza­my natych­mia­sto­wą korek­tę, zapo­mi­na­jąc o tym, że zabie­ra­my mu moż­li­wość ucze­nia się, pozna­nia sie­bie same­go, doświad­cze­nia sie­bie, a sobie odbie­ra­my oka­zję do dowie­dze­nia się, jak myśli.

Dru­gi powód to przy­wią­za­nie do jed­nej i jedy­nej słusz­nej wizji świa­ta, jed­nej praw­dy, oczy­wi­ście, tej naszej. Chce­my, by ona była na wierz­chu, by nam było dobrze. Nie­ste­ty, nie jeste­śmy cie­ka­wi innych. Chce­my, żeby było po nasze­mu i nawet nie pró­bu­je­my spraw­dzić, jak może być ina­czej. Za tym też czę­sto stoi lęk. Lęk przed tym, co mogło­by się oka­zać, co mogło­by się wyda­rzyć. Bra­ku­je nam rozu­mie­nia, że spo­sób, w jaki coś robi­my, wie­le o nas mówi i sta­no­wi bez­cen­ne źró­dło infor­ma­cji. Obser­wo­wa­nie czy­je­goś dzia­ła­nia z cie­ka­wo­ścią, otwar­to­ścią, bez oce­ny, ale z chę­cią dowie­dze­nia się jest nadal tak rzad­kie, a tyle mogło­by zmienić…

Trze­ci powód to brak nawy­ku aktu­ali­zo­wa­nia danych. Nie­ustan­nie się zmie­nia­my, ludzie w spek­trum też. Nie jesteś tą sama oso­bą, któ­ra byłaś wczo­raj, nie mówiąc już jakiś czas temu. Nie tyl­ko Ty nie jesteś. Two­je dziec­ko, Twój uczeń, Twój pod­opiecz­ny z auty­zmem też nie jest. Jed­nak, nie wie­dzieć, dla­cze­go, zatrzy­mu­je­my w swo­im umy­śle wie­dzę na jego temat na eta­pie z kie­dyś, trzy­ma­jąc się kur­czo­wo wyobra­że­nia reak­cji, któ­ra mia­ła miej­sce kil­ka lat wstecz. No i znów strach, że będzie to samo, co nie­gdyś, więc na wszel­ki wypa­dek lepiej sko­ry­go­wać, niż spraw­dzić, jak jest dziś.

Czwar­ty powód to przy­wią­za­nie do dyrek­tyw­no­ści. Nadal w śro­do­wi­sku ludzi pra­cu­ją­cych z oso­ba­mi w spek­trum dość powszech­ne jest prze­ko­na­nie, że trze­ba im wyda­wać instruk­cje, mówić na każ­dym kro­ku, co mają robić, w prze­ciw­nym razie sobie nie pora­dzą. Naka­zo­wy styl komu­ni­ka­cji naj­czę­ściej idzie w parze z naka­zo­wym spo­so­bem myśle­nia, wszak komu­ni­ka­cja jest odzwier­cie­dle­niem tego, jak uży­wa­my swe­go umy­słu. Dyrek­tyw­ność nie pozo­sta­wia miej­sca na myśle­nie, inte­re­su­je ją tyl­ko jed­no „słusz­ne” dzia­ła­nie. Nie ma w niej miej­sca na czło­wie­ka, stąd przy jakim­kol­wiek odchy­le­niu od spo­dzie­wa­ne­go efek­tu natych­miast nastę­pu­je inter­wen­cja – korek­ta, przy­po­mnie­nie, pospieszenie.

Kie­dy kry­ty­ku­je­my, wyżej sta­wia­my rację niż rela­cję. Umiej­sca­wia­my się w pozy­cji wyż­szej wzglę­dem dru­gie­go czło­wie­ka, bar­dziej sku­pia­my się na efek­cie koń­co­wym niż na nim, niż na pro­ce­sie, w któ­rym jest, a my razem z nim.

Kry­ty­ka spra­wia, że zamiast dawać doświad­cze­nie „widzę Cię”, daje­my „mało obcho­dzisz mnie Ty, byle­byś zrobił/​a, jak chcę”. Czło­wiek sta­je się nie­waż­ny, nie ma nie­go miej­sca. Cią­głe dys­cy­pli­no­wa­nie i popra­wia­nie może rodzić w nim poczu­cie, że nie jest wystar­cza­ją­cy sam w sobie, że musi zasłu­żyć, że dobry jest tyl­ko wte­dy, gdy robi „jak nale­ży”. W efek­cie czę­sto prze­sta­je wie­rzyć w sie­bie, prze­sta­je pró­bo­wać w oba­wie przed błę­dem – lepiej nic nie robić, niż dostać po gło­wie, że zno­wu coś nie tak. U inne­go może to pro­wa­dzić do dąże­nia do per­fek­cjo­ni­zmu, a tym samym życia w nie­ustan­nym stre­sie, czy jego dzia­ła­nie jest odpo­wied­nio doskonałe.

Czy napraw­dę tego chce­my dla sie­bie i innych?

A może czas wresz­cie zoba­czyć czło­wie­ka w jego prawdzie?

Zasób 5

W Drodze... – by z autyzmem żyło się łatwiej

W Drodze… to mój bezpłatny newsletter, który wydaję od wielu lat i który stworzyłam, by Cię inspirować, podtrzymywać na duchu, skłaniać do zadawania pytań i szukania na nie odpowiedzi. Dzielę się w nim swoim doświadczeniem, swoimi obserwacjami i przemyśleniami dotyczącymi życia z autyzmem w tle. Informuję w nim także, co u mnie słychać, co zgłębiam, czego się uczę, czego uczę innych, więc jak chcesz być na bieżąco, zapisz się na mój newsletter* a w zamian zyskasz dostęp do dwóch seminariów, które dla Ciebie nagrałam.