Rodzice dziecka z autyzmem, które posiada rodzeństwo to akrobaci najwyższej klasy. Nieustanne żonglowanie uwagą, siłami i wszelkimi zasobami, by zaspokoić potrzeby wszystkich dzieci, nie zapominając w tym wszystkim o sobie, o partnerze nawet nie wspominając, to nie lada sztuka. To od kompetencji rodziców zależy, na ile wszystkie dzieci zostaną usłyszane i zaopiekowane.
Dużo zależy od tego, na ile dorosły rozpoznaje własne emocje i je do siebie dopuszcza, a tym samym na ile pozwala im istnieć w przestrzeni domowej. Jeśli tego nie potrafi, będzie mu bardzo trudno obdarzyć empatią rodzeństwo doświadczające trudnych chwil z bratem czy siostrą z autyzmem. Taki rodzic będzie miał tendencję do bagatelizowania odczuć rodzeństwa, do pocieszania, do odwracania uwagi, dawania rozwiązań, co sprawi, że dziecko nie poczuje się zauważone i wysłuchane. Każdy z nas, przeżywając bolesne doświadczenia, potrzebuje przede wszystkim uznania swych emocji i cichego towarzyszenia w nich i tego właśnie łaknie rodzeństwo ludzi w spektrum – bycia usłyszanym. Na rozwiązania i pocieszenia przychodzi czas później.
Kolejna sprawa to, na ile dorosły jest gotowy po prostu przyjąć to, co od dziecka usłyszy, niezależnie od tego, jak bardzo będą to bolesne słowa. „Chciałbym, żeby go nie było / nienawidzę jej / wstydzę się go / niech ona wreszcie przestanie gadać to samo / czy on nie może być normalny?”. Kiedy dziecko, mówi Ci takie rzeczy, Twoim zadaniem jest to wziąć na klatę. Nie negować, nie racjonalizować, nie ripostować, tylko po prostu usłyszeć i przyjąć. Okazać zrozumienie, dać sygnał, że słyszysz, co mówi. Potem możesz dopytać, czego konkretnie nienawidzi, co ma na myśli, mówiąc normalny, czego konkretnie się wstydzi. Słuchaj, zadaj pytanie i znów słuchaj. Wiem, że to niełatwe i wiem też, że wszyscy za mało słuchamy.
No właśnie. Czy potrafisz słuchać? Uważnie, obecnie, bez przerywania? Bez kontrargumentów? Czy potrafisz trwać w ciszy, kiedy Twoje dziecko zbiera się do wypowiedzenia tego, co go boli? Czy umiesz cieszyć się ciszą miedzy Wami i dać mu tyle czasu, ile potrzebuje, by wydobyć z siebie to, co wydobycia potrzebuje?
Wreszcie, czy potrafisz być w swojej prawdzie. Czasem bardzo trudnej i bolesnej. Czy przyznajesz, że czasem sobie nie radzisz, czasem nie wiesz, co zrobić, czasem padasz na nos? Czy, przeciwnie, swoją postawą budujesz w rodzeństwie człowieka z autyzmem przekonanie, że zawsze sobie radzisz, że jesteś ze stali, że nic Cię nie złamie, a tym samym, niechcący, budując w nim przekonanie, że zawsze sobie trzeba radzić, że nie ma miejsca na słabość. Bo skoro mama, tata zawsze sobie radzą, to ono też musi.
Czy umiesz nie mieć poczucia winy wobec rodzeństwa, jak i człowieka z autyzmem, że robisz za mało, że zaniedbujesz, że jest nie wystarczająco? Kiedyś przeczytałam zdanie, że wina i strach to najwięksi wrogowie człowieka i trudno mi się z tym nie zgodzić. Jeśli motywem Twoich działań jest poczucie winy, nie będzie z tego nic dobrego. Wina odbiera radość Waszym wspólnym działaniom i dziecko natychmiast to wyczuje. Wina sprzyja manipulacji, a przecież nie chcesz, by Twoje dzieci Tobą manipulowały, żeby zaspokoić swoje potrzeby.
Czy potrafisz przerwać pracę z dzieckiem z autyzmem, by temu drugiemu dać swoją uwagę, czy zawsze musi czekać na swoją kolej? Czy brat lub siostra mają okazje doświadczyć z Twojej strony, że dla nich też rzucisz na moment wszystko, tak jak regularnie to robisz dla dziecka z autyzmem?
Pamiętasz, by budować w swoich pozostałych dzieciach przeświadczenie, że mają swoje życie, do którego mają święte prawo, które mogą realizować i planować po swojemu i pod siebie? Ten dar bezcennej wolności, braku oczekiwań opiekowania się bratem czy siostrą z autyzmem. To zwolnienie z podświadomego obowiązku opieki wymaga jasnego wyrażenia, wypowiedzenia, ugłośnienia.
Czy w Twoim życiu jest miejsce na coś więcej niż autyzm Twojego dziecka, czy on zajmuje Ci całą przestrzeń? Masz swoje sprawy? Masz sprawy tylko z pozostałymi dziećmi? Macie czas, kiedy nikt się nie zajmuje człowiekiem z autyzmem, tylko nimi. Macie czas jako rodzina, gdy wrzucacie na luz i na chwilę zapominacie o trudnościach, które sprawiają, że pewne rzeczy są dla Was mniej dostępne?
Czy Twoje pozostałe dzieci mają szansę widzieć Cię rozluźnioną, rozleniwioną, nie spieszącą się? Czy zdarza Ci się odpowiedzieć „nic” na pytanie „Co robisz, mamo?”. Jak często się do nich uśmiechasz tylko dlatego, że je widzisz? Jak bardzo się cieszysz na wspólne z nimi chwile?
Dbasz o czas tylko z bratem czy siostrą człowieka z autyzmem? Taki czas, gdy to tzw. typowe dziecko może dostać całą Twoją uwagę, być epicentrum twego Wszechświata i nie mieć żadnej konkurencji? Święte chwile tylko z dzieckiem bez sprawdzania telefonu, zerkania na zegarek, odhaczania w międzyczasie kolejnej rzeczy w planie. Zwykłe rzeczy robione wspólnie bez pośpiechu, bez presji, niedoskonałe w swej doskonałości. To one zostają w pamięci na zawsze.
Czy potrafisz uwolnić siebie i swoje dzieci od oczekiwań, jakie mają być i jak działać, a zamiast tego brać je bez warunków, bez zastrzeżeń, w całości i na maksa? Czy umiesz widzieć je a nie swoje myśli o nich? Czy dajesz im to doświadczenie, że są OK, a Ty zawsze dla nich jesteś niezależnie od okoliczności?
Wiem, że dużo tego i że to wcale niełatwe. Wiem też, że stale trzeba do tego wracać i sobie przypominać. Wiem też, że w każdym momencie dasz z siebie wszystko i to „wszystko” będzie inne każdego dnia. I to jest OK. Daj sobie do tego prawo. Jesteś aż i tylko człowiekiem. I nim pozostań.